Woffinden po finale IMŚJ: To była tylko i wyłącznie moja wina

W sobotę w chorwackim Gorican rozegrano finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Żużlowiec Włókniarza Częstochowa, Tai Woffinden, na torze tamtejszej Unii wywalczył 12 punktów i zajął 4. miejsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Brytyjczyk może mówić o wielkim pechu, ponieważ w swoim pierwszym starcie został wykluczony za dotknięcie taśmy, a kolejne 4 gonitwy wygrał w cuglach. W dodatkowym wyścigu, decydującym o srebrnym medalu, 19-latek musiał jednak uznać wyższość Juricy Pavlica oraz Patricka Hougaarda, przez co nie udało mu się wywalczyć żadnego krążka czempionatu do lat 21. - To dotknięcie taśmy sprawiło, że praktycznie straciłem jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Jestem rozczarowany, ale to była tylko i wyłącznie moja wina. Naprawdę chciałem wygrać i byłem dostatecznie szybki, co było widać na torze. Teraz chciałbym jednak zapomnieć już o tych zawodach - powiedział "Woffy".

W kuluarach mówi się, że młodzieniec z Wysp dzięki doskonałym występom w zawodach ligowych w Polsce, w Szwecji oraz w Zjednoczonym Królestwie, może dostać tzw. stałą dziką kartę uprawniającą go do jazdy w cyklu Grand Prix 2010. - Występy w Grand Prix są moim marzeniem i chciałbym znaleźć się w tej serii jak najszybciej. Ten sezon był naprawdę dobry w moim wykonaniu - zdobywałem spore ilości punktów dla każdego z klubów, w których występuję. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż chcę iść do przodu i w przyszłym sezonie zrobię wszystko, żeby moje średnie były jeszcze wyższe - dodał Tai.

Woffinden w IMŚJ był jednym z głównych faworytów, jednak porażkę w młodzieżowym czempionacie na pewno w pewnym sensie rekompensują mu srebrny (Vargarna Norrkoeping) i brązowy (Włókniarz Częstochowa) medal Drużynowych Mistrzostw Szwecji oraz Drużynowych Mistrzostw Polski. Rozstrzygnięcia na Wyspach jeszcze nie zapadły, a tam "Woffy" ma ogromną szansę na złoto z Wilkami z Wolverhampton, które w pierwszym meczu finałowym Elite League uporały się na własnym torze ze Swindon Robins w stosunku 54:38.

Komentarze (0)