Po rodzinnej tragedii zakończył karierę. Nazywano go "kopią Petera Cravena"

Materiały prasowe / wikipedia.org / Lawson Speedway / Na zdjęciu: Soren Sjosten
Materiały prasowe / wikipedia.org / Lawson Speedway / Na zdjęciu: Soren Sjosten

Jego karierę zakończyła rodzinna tragedia. Indywidualnie był w cieniu wielkich rodaków, znacznie lepiej szło mu w zawodach drużynowych. Gdyby żył, Soren Sjosten 12 grudnia obchodziłby 84. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Soren Sjosten urodził się 12 grudnia 1938 roku. Pochodził z Krylbo, które od kilkudziesięciu lat jest częścią miasta Avesta. To właśnie tam rozpoczął także swoją przygodę z żużlem. Jako 20-latek zadebiutował w barwach drużyny Folkare Avesta.

Zaledwie cztery lata zajęło mu, aby osiągnąć mistrzowski poziom. W sezonie 1962 wystąpił zarówno w indywidualnych, jak i drużynowych mistrzostwach świata.

Wraz z Bjornem Knutssonem był liderem swojego zespołu. Przegrał tylko jeden wyścig - w ostatniej serii startów, a reprezentacja Szwecji sięgnęła w Slanym po pewne zwycięstwo. Dodajmy, że trzecie miejsce zajęli tam Polacy. Na Wembley Sjosten był z kolei 9.

Jak Peter Craven

W tym samym roku związał się także z Belle Vue Aces. W barwach tego zespołu odjechał sporo ponad 300 spotkań. Jego rodak, Ove Fundin, porównywał go nawet do legendy "Asów" Petera Cravena.

- Dla mnie to była jego kopia. Jak patrzyłem wielokrotnie na ich zdjęcia, to myślałem, że to ten sam zawodnik - mówił Fundin w rozmowie z dziennikarzem WP SportoweFakty Konradem Mazurem.

Indywidualnie nigdy nie został ani mistrzem świata, ani mistrzem Szwecji seniorów (wśród juniorów wygrał w 1959 roku) - konkurencja w jego ojczyźnie była wtedy ogromna. Dwukrotnie sięgał jednak po brązowy medal IMŚ.

Spec od drużynówek

Drużynowo został trzykrotnym mistrzem świata, do czego dołożył jeszcze mistrzostwo świata par, a także dwa srebrne i jeden brązowy krążek w DMŚ.

- Był bardzo umięśniony, w przeszłości był zapaśnikiem. Dlatego tak dobrze sobie radził na wielu torach. Świetnie wychodził spod taśmy, a łuki pokonywał w swoim oryginalnym stylu. Dla nas w tamtym czasie było to dość dziwne. Starał się by ta maszyna była jak najmniej wyłamana - wspominał go Tommy Johansson.

Szczyt jego formy przypadł na 1974 rok. 36-letni wówczas Sjosten zdobył aż trzy medale mistrzostw świata - złoto w rywalizacji par, srebro w drużynówce i brąz indywidualnie. Nie wszystko jednak szło tak, jak powinno.

Problemy i rodzinna tragedia

Ivan Mauger wspominał po latach, że Sjosten potrafił w trakcie obiadu wyjść do pubu i zamówić dla siebie kilka piw. Nigdy jednak nie dochodziło do tego w dniu meczowym. "Smutne, ale kiedy skończył jeździć, stoczył się i został alkoholikiem. Szwendał się z każdym gatunkiem wina po centrum Manchesteru i często kończyło się to spaniem pod mostem" - pisał Mauger.

Karierę zakończył po rodzinnej tragedii. Podczas zawodów w Australii w 1979 roku wypadek miał jego brat, Christer. 31-letni wówczas Szwed uderzył głową w bandę, po tym jak inny zawodnik podciął jego przednie koło.

Christer Sjosten z licznymi obrażeniami głowy i nóg trafił do szpitala, gdzie zmarł po tygodniu. Nigdy nie odzyskał przytomności. - Ten wypadek był smutny dla całego szwedzkiego żużla - mówił Johansson.

Obaj bracia uznawani byli za wesołków. Po śmierci Christera, Soren nie potrafił się dalej ścigać. Wrócił do Szwecji, gdzie zmagał się z licznymi problemami. Zmarł w 1999 roku, a powodem jego śmierci było zatrucie alkoholowe.

Czytaj także:
Wraca niemiecka Bundesliga! Wiemy, które drużyny pojadą w lidze
Hit czy kit? Eksperci podzieleni w kwestii nowej formuły Indywidualnych Mistrzostw Polski

Komentarze (1)
avatar
MarekGorzów
12.12.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
My w Gorzowie też znamy takie przypadki. Niestety ale nasze miasto jest strasznie alkohologenne