"Zmęczony, ale niezwykle szczęśliwy" - napisał Bartosz Zmarzlik po GP Chorwacji. Najlepszy polski żużlowiec rozpoczął drogę po czwarty w karierze tytuł mistrza świata od wygranej w GP Chorwacji. Pochodzący z Gorzowa zawodnik nie mógł sobie wyobrazić lepszego startu rywalizacji w SGP. Chociaż po nieudanym występie w meczu Platinum Motoru Lublin przeciwko Betard Sparcie Wrocław, można było mieć pewne wątpliwości, co do formy czempiona.
W kiepskiej formie znajduje się Leon Madsen, co widać nie tylko w meczach PGE Ekstraligi, na czym cierpi jego Tauron Włókniarz Częstochowa, ale też w SGP. Duńczyk w Gorican zajął dopiero trzynaste miejsce, co już na samym początku rywalizacji stawia go w trudnym położeniu w kontekście walki o miano najlepszego żużlowca globu.
"Co mogę powiedzieć? Nie za wiele. To nie był mój dzień i nic nie ułożyło się po mojej myśli. Jestem bardzo rozczarowany tym wynikiem, nie tak chciałem zainaugurować nowy sezon Grand Prix. Jednak rok jest długi, przed nami dziewięć rund i wrócę silniejszy" - zapowiedział były wicemistrz świata.
Również Maciej Janowski ma nad czym myśleć. Wrocławianin w ubiegłym sezonie doczekał się upragnionego medalu mistrzostw świata, ale w tym roku może być mu ciężko powtórzyć ten sukces, jeśli w kolejnych rundach nie poprawi on znacząco swojej dyspozycji. Czternasta pozycja w Gorican jest na pewno rozczarowaniem.
"Ciężki wieczór dla naszej ekipy w SGP. Złość musimy przekuć w motywację, żeby jutro pokazać na co nas stać" - napisał zaraz po turnieju Janowski i słowa dotrzymał. Następnego dnia w meczu ligowym zobaczyliśmy go w znacznie lepszej formie.
Nie jest tajemnicą, że Jason Doyle zachwyca formą, gdy ma dużo okazji do startów. Dlatego też Australijczyk wygląda ostatnio kwitnąco. Ostatni pobyt na lotnisku w Londynie, przed wylotem na mecz do Szwecji, skłonił byłego mistrza świata do refleksji. "Co za niesamowite kilka dni z wyścigami" - napisał wprost w Australijczyk.
Doyle w czwartek rywalizował w Krośnie, po czym w sobotę przeniósł się do chorwackiego Gorican, by w niedzielę znów walczyć o ligowe punkty dla Cellfast Wilków, udać się w poniedziałek do Anglii i we wtorek do Skandynawii. "Powiedzmy, że to intensywne życie, ale kocham to! Nie wspominając o wynikach, ale jestem bardzo zadowolony" - dodał.
Światełko w tunelu dostrzega za to Mikkel Michelsen. Duńczyk w ubiegły weekend zajął szóste miejsce w GP Chorwacji, po czym udał się w podróż do Wrocławia. Tam jego Tauron Włókniarz był bliski sprawienia niespodzianki, przegrywając ostatecznie 44:46. To sprawia, że "Lwy" nadal nie mogą być zadowolone ze swojej sytuacji w PGE Ekstralidze. Dwa punkty w czterech spotkaniach? Założenia były nieco inne.
"W piątek potrzebujemy wsparcia na stadionie od naszych kochanych kibiców" - zapowiedział Michelsen, zapraszając w ten sposób kibiców na zawody z beniaminkiem z Krosna.
Czytaj także:
- Frekwencja na stadionach żużlowych. Jest głód speedwaya w Polsce!
- Milik zdziwiony uwagami o torze. "Każdy ma jakieś pretensje"
ZOBACZ WIDEO: Zwroty akcji w Gorzowie. Zmarzlik wygwizdany, decydowała sama końcówka