Sensacja to mało powiedziane. ZOOleszcz GKM Grudziądz nie tylko pokonał Platinum Motor Lublin w ósmej kolejce PGE Ekstraligi, ale zrobił to też w takim wymiarze (56:34), że wydarł faworytom także punkt bonusowy. W zespole z Lublina zawiedli niemal wszyscy - poza Bartosz Zmarzlikiem (14 punktów) i Mateuszem Cierniakiem.
- To jest żużel. Niektóre rzeczy ciężko zrozumieć. Chłopaki mieli problemy z dopasowaniem, nie czuli się komfortowo na torze. Wynik mówi sam za siebie - przyznał Zmarzlik przed kamerą Eleven Sports.
W 13. biegu świetną jazdę defensywną zaprezentował Nicki Pedersen, który musiał wznieść się na wyżyny umiejętności, aby odeprzeć ataki Zmarzlika. Duńczyk wpadł na metę przed Polakiem, a po chwili pogroził mu palcem. To nie umknęło uwadze widzów, ale pomiędzy żużlowcami nie ma złej krwi.
- Tak było, a za chwilę się śmiał się, że go straszyłem z krawężnika. Mamy dobry kontakt - skomentował Zmarzlik, który po meczu przyszedł do boksu Pedersena i pogratulował mu zwycięstwa.
Jak Lublin odpowie na tak wysoką porażkę? Zmarzlik ma prostą receptę na przyszłość. - W Lublinie panuje spokój. Na taką sytuację nie ma też co nerwowo reagować. Każdy z chłopaków nie jest zadowolony z dzisiejszej dyspozycji. Dołożymy wszelkich starań, żeby kolejne mecze wyglądały lepiej. Żużel to kawałek ciężkiego chleba. Tylko pracą i spokojem można dojść do właściwych efektów - zakończył.
Czytaj także:
- Żużel. Lider ligi pokazał niesamowity charakter. Olbrzymi niedosyt na Podkarpaciu
- Żużel. Norbert Krakowiak nie ukrywał frustracji. Ma jednak na czym budować optymizm
ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji