Żużel. Cierniak poprawił rekord toru i wygrał z kompletem. Wcześniej pojechał na ryby i fastfoody

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak

Mateusz Cierniak nie miał sobie równych podczas drugiej rundy SGP2 w Gorzowie. W piątek wygrał z kompletem punktów i do tego ustanowił nowy rekord toru. Podczas konferencji zdradził też, co zrobił przed zawodami, gdy odwołano trening.

21 zdobytych punktów, czyli 7 wygranych wyścigów, rekord toru i pozycja lidera w przejściowej klasyfikacji cyklu z 10 punktami przewagi nad kolejnymi zawodnikami. To liczby, jakimi może się pochwalić Mateusz Cierniak po piątkowych zawodach Speedway Grand Prix 2. - Oczywiście czuję się bardzo dobrze i jestem szczęśliwy, ale też bardzo zmęczony. Jestem dumny z siebie, mojego myślenia na torze i pozycji w klasyfikacji po tych zawodach - mówił na konferencji po zakończeniu gorzowskiego turnieju.

Z powodu opadów tor na Stadionie im. Edwarda Jancarza przeszedł wiele prac, a i tak niektórym sprawiał problem. Z czasem jednak nawierzchnia uległa poprawie i oglądaliśmy dobre ściganie. Polakowi natomiast nie robiło to różnicy, bowiem był szybki za każdym razem. - Każdy kolejny bieg sprawiał, że byłem coraz bardziej pewny siebie. Nie zmieniałem prawie nic w motocyklu, a koncentrowałem się jedynie na swojej jeździe po tym torze. Nie myślałem o tym, która linia jest najlepsza - przyznał.

Zdobywając komplet punktów w takim stylu 20-latek nie uniknął porównań do Bartosza Zmarzlika, często nazywanego królem gorzowskiego toru. - Bartkiem to nie jestem, tylko sobą. Cieszę się jazdą, ale sam do końca nie wierzę, z jaką płynnością i radością rozgrywałem niektóre biegi. Po prostu płynąłem po tym torze. Z tego jestem naprawdę bardzo zadowolony. Na każdy wyścig wyjeżdżałem skoncentrowany na maksa i za dużo nie myślałem. Skupiałem się na najbardziej istotnych rzeczy. To przyniosło efekty - zdradził.

ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej mówi o negocjacjach z Fogo Unią Leszno

O klasie, dobrze dogranym sprzęcie i umiejętnościach Cierniaka świadczyć może pobity już w 4. wyścigu rekord toru. Po ponad 11 latach najszybszy przejazd czterech okrążeń w Gorzowie nie należy już do Nielsa Kristiana Iversena (było to 58,00). Junior przejechał cztery "kółka" w czasie 57,84. - Ten rekord toru, który nie był pobity przez 11 lat. To już w ogóle wisienka na torcie, chyba większa niż moja wygrana. To może być takie podsumowanie - stwierdził nowy rekordzista gorzowskiego owalu.

Świetnym widowiskiem był finał, w którym Cierniak przebijał się z trzeciej pozycji na pierwszą. Cała czwórka jechała dość blisko siebie. Reprezentant Polski w pokonanym polu pozostawił Keynana Rew, Emila Breuma i Caspera Henrikssona. - Muszę sobie go jeszcze zaraz włączyć. Do końca nie pamiętam, co tam robiłem. Tak samo, jak w zeszłym roku w Pradze miałem wyścig finałowy i też do końca nie byłem świadomy, co tam się działo. To musiał być naprawdę dobry bieg, skoro tak mówicie - opowiadał po zawodach.

Na zdjęciu: Mirosław i Mateusz Cierniakowie
Na zdjęciu: Mirosław i Mateusz Cierniakowie

Młody żużlowiec podzielił się za to inna ciekawostką związaną z jego startami w SGP2 w Gorzowie. - Wszystkie wyścigi, jakie jechałem z drugiego pola, to ruszałem z jednej koleiny. Na finał wziąłem koleinę obok i już nie wygrałem startu. Na szczęście miałem dobrze spasowany motocykl na trasie i było "git" - zdradził.

Zawodnicy do turnieju przystąpili bez oficjalnego treningu. Mieli tylko krótką próbę toru, po której i tak nastąpiło jeszcze mnóstwo prac, przez co zawody rozpoczęły się tuż przed godziną 21:00. Co zrobił z wolnym wczesnym popołudniem Cierniak? - Kiedy dowiedziałem się, że trening został odwołany, to pojechałem na ryby. Spędziłem nad jeziorem około dwóch godzin, a potem pojechałem do McDonald's i wróciłem na stadion. Spędziłem ten czas na relaksie i może to jest dobry pomysł na następny raz - odpowiedział.

- To było bardzo mocno na "spontanie". Byliśmy tutaj od 10:30. Siedzenie w busie, pałętanie się po stadionie męczy, bo jednak cały czas jest się w tym wszystkim i podświadomie myśli się o tym, co się dzieje dookoła, co robią z torem, co ktoś grzebie przy motorze. A tak pojechałem sobie nad jeziorko, złowiłem jedną, szczęśliwą rybkę. Odciążyłem sobie głowę na parę godzin i to było mi potrzebne - tłumaczył dalej Polak.

Sprzęt do łowienia nie znalazł się przypadkiem w busie żużlowca Platinum Motoru Lublin. - Wędka jest zawsze pod ręką tym bardziej, że w tym roku rozpocząłem od jazd w Szwecji i mechanicy Bartka również tam sobie łowią. Nie będę więc siedział sam. W Gorzowie jestem od środy, bo przyjechałem tu prosto z Eskilstuny i wykorzystałem sytuację, że jak jest wędka, to czemu z niej nie skorzystać - kontynuował.

Z Bartoszem Zmarzlikiem młodzieżowiec jeździ w jednym klubie zarówno w Polsce, jak i w Szwecji. Razem wręcz przyjechali ze Skandynawii na gorzowskie turnieje GP. - Praktycznie cały czas spędzałem z Bartkiem, ale nie nocowałem u niego. Skorzystałem z jego gościnności. Mieliśmy okazję u niego w warsztacie przygotować sobie sprzęt po szwedzkiej lidze. W czwartek byliśmy na rowerach. Zaopiekował się mną niczym starszy brat, za co mu dziękuję, bo mi się nie nudziło przez te dwa dni - powiedział Cierniak.

W Pradze indywidualnego mistrza świata seniorów można było zobaczyć w boksie juniora. - Tym razem Bartka nie było, wiec zabrakło takich bezpośredni konsultacji, ale i tak dużo z nim rozmawiałem odnośnie gorzowskiego toru. Myślę, że wyciągnąłem dobre wnioski z naszej rozmowy - przekazał 20-latek.

Ostatnia runda cyklu SGP2 odbędzie się w duńskim Vojens, ale dopiero 15 września, co daje blisko dwa i pół miesiąca przerwy. - To wystarczająco dużo czasu, żeby nauczyć się czegoś więcej i przygotować się na tę ostatnią rundę - stwierdził Polak.

Po dwóch odsłonach ma on dziesięć punktów przewagi nad Bartłomiejem Kowalskim i Keynanem Rew. Do obrony tytułu teoretycznie wystarczy mu zajęcie trzeciego miejsca w półfinale. Czy czuje, że ma mistrzostwo na wyciągnięcie ręki? - I tak, i nie. Można by tak powiedzieć, gdyby zawody były jutro, a jeszcze jest długa droga, dużo innych imprez przede mną. Najważniejsze, żeby czerpać radość z jazdy i w każdych kolejnych zawodach powtarzać ten sam schemat. Oczywiście bez "Maka" tym razem. Czasami można. Generalnie chodzi o to, żeby te ponad dwa miesiące spędzić na ciągłym doskonaleniu się, spokoju i być dobrze przygotowanym na finałową rundę - przyznał.

A jak ocenia duński owal? - Vojens to bardzo trudny tor. Każdy w Polsce mówi o nim, że albo się go kocha albo nienawidzi. Zobaczymy, jak będzie. Jechałem tam tylko raz, w zeszłym roku podczas Speedway of Nations U21. To były dla mnie dobre zawody i może w tym roku uda się tak samo - zakończył Mateusz Cierniak.

Czytaj więcej:
Kapitalny Cierniak w Gorzowie. Pobił wieloletni rekord toru!
Cierniak idzie zeszłorocznym szlakiem i jest o krok od złota

Źródło artykułu: WP SportoweFakty