Reprezentacja Australii uchodziła za faworyta piątkowego barażu Drużynowego Pucharu Świata. Reprezentacja Szwecji miała powalczyć z nimi, o jak najkorzystniejszy wynik i mocno uprzykrzyć drogę po finał zmagań o trofeum im. Ove Fundina.
Tymczasem dopiero w ósmym wyścigu Szwedom udało się pokonać Australijczyków, którzy wypracowali sobie do tamtego momentu dziesięciopunktową przewagę nad ekipą z kraju Trzech Koron.
- Byli szybsi. Znaleźli coś od początku i trzymali się tego do końca zawodów. Jestem dumny z mojego zespołu, że sobie tak poradził. Dobra, nie wygraliśmy, ale radziliśmy sobie bardzo dobrze - powiedział po zawodach Antonio Lindbaeck na antenie Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Cellfast Wilki Krosno za chwilę stracą Jasona Doyle'a i Andrzeja Lebiediewa?
- Kilka razy spudłowaliśmy z ustawieniem, ale zdobyłem kilka punktów i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Mogłem coś ulepszyć i tego właśnie szukałem cały czas, co zrobić, aby być szybszym. Czuję, że zrobiliśmy krok we właściwym kierunku i czuję, że znów mam prędkość w swoich motocyklach. A nad tym wraz z teamem bardzo ciężko pracujemy - dodał Szwed, którego postawą zaciekawiony był na pewno Adam Skórnicki.
Przed InvestHousePlus PSŻ Poznań walka o utrzymanie w 1. Lidze Żużlowej, a Lindbaeck jest jednym z tych, którzy rozczarowali.
A Lindbaeck był nieco ku zaskoczeniu wielu, liderem Szwedów. Zdobył dwanaście punktów w sześciu startach. Punkt mniej w pięciu wyścigach przy swoim nazwisku zapisał Fredrik Lindgren. Pozostali zawodnicy dorzucili w sumie dwanaście oczek.
- Pierwszych osiem wyścigów... Weszli mocno Australijczycy w te zawody, byli bardzo szybcy. Zresztą, spójrzcie na papier i na wyniki. Musielibyśmy mieć dobry dzień w stu procentach u wszystkich zawodników, a nie u jednego, czy o dwóch. Tak naprawdę, to myśmy tam nie istnieli. Więc gratulacje dla Australijczyków - skomentował menadżer Szwedów, Morgan Andersson.
Andersson wytłumaczył w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz, że nie dał szóstego wyścigu Lindgrenowi, bo i tak nie zdołaliby już odrobić strat, więc szansę otrzymał np. Oliver Berntzon. Były uczestnik Grand Prix łatwego zadania nie miał, bo na torze pojawił się w wyścigach numer szesnaście i siedemnaście.
- Mam nadzieję, że da mu to jakieś doświadczenie, które na pewno zaowocuje też w walce o Grand Prix. Był z nami, przeżył ten wyścig, wie, o co chodzi w rywalizacji drużynowej - skomentował menadżer.
Czytaj także:
Juniorzy ZOOleszcz GKM-u zarobili dla klubu sześć milionów złotych!
Anders Thomsen mógł opuścić Stal Gorzów! Duńczyk otwarcie o negocjacjach