Reprezentacja Polski uchodziła za faworyta sobotniego Drużynowego Pucharu Świata. Rywale jednak nie zamierzali odpuszczać i na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu zawiesili bardzo wysoko poprzeczkę podopiecznym Rafała Dobruckiego.
O tym, która z reprezentacji sięgnęła po trofeum im. Ove Fundina decydował ostatni wyścig. Polacy mieli zaledwie punkt przewagi nad Brytyjczykami i dwa oczka zaliczki nad Duńczykami.
Kiedy taśma poszła w górę, to sytuacja Biało-Czerwonych nie była komfortowa, bowiem Robert Lambert jechał drugi, z kolei Maciej Janowski ostatni. Polak jednak nie odpuszczał. Choć ciążył na nim ogromny ciężar, to zdołał wywalczyć punkty, a nawet zameldować się przed Lambertem.
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
Tym samym Stadion Olimpijski wybuchł w radości, bo Polacy znów wrócili na żużlowy szczyt! Kiedy reprezentanci naszego kraju pojawili się na ceremonii wręczenia medali i głównego trofeum, każdy z nich zabrał głos i najczęściej padały podziękowania dla kibiców za wsparcie i doping.
Maciej Janowski w krótkim przekazie do kibiców zacytował byłego premiera naszego kraju, Leszka Millera. - Wrocław, jak zawsze jesteście niesamowici. To była bardzo emocjonująca noc. Podobno mężczyzny nie poznaje się po tym, jak zaczyna, a jak kończy. Mam nadzieję, że zdaliśmy ten test - powiedział reprezentant Polski.
Po tej wypowiedzi stadion wybuchł najgłośniejszymi tego wieczora brawami. Zawodnicy nie będą mieli dużo czasu na świętowanie, bowiem w niedzielę muszą zameldować się w Krośnie, gdzie wezmą udział w 3. finale Indywidualnych Mistrzostw Polski.
Czytaj także:
Juniorzy ZOOleszcz GKM-u zarobili dla klubu sześć milionów złotych!
Anders Thomsen mógł opuścić Stal Gorzów! Duńczyk otwarcie o negocjacjach