Cegielski dla SportoweFakty.pl: Nie ma żadnych wielkich rewolucji

We wtorkowe popołudnie w podrawickim hotelu "Maria" w Dębnie Polskim debatowano o zmianach w rozgrywkach na sezon 2010. Na spotkaniu nie zabrakło Krzysztofa Cegielskiego, który między innymi przedstawił propozycje zawodników.

Krzysztof Cegielski podczas debaty przedstawił z jakimi problemami borykają się zawodnicy i jakie zmiany sugerują. - Przede wszystkim cieszę się, że mogłem brać udział w takim spotkaniu, takiej debacie. Myślę, że są to już dosyć ważne momenty, bo w historii brakowało jakiegokolwiek kontaktu między zawodnikami a tymi, którzy decydują o kształcie regulaminu. Czy udało się przebić naszym propozycjom, nie wiem. Miałem możliwość przedstawienia kwestii, które po części były proponowane przez zawodników, a po części wymyślone po prostu przeze mnie. Zawodnicy wbrew pozorom nie mają jakichś wielkich oczekiwań. Od początku sezonu próbuję ich namówić do tego, ażeby podsyłali mi wszystkie kwestie wspólne do zmiany, to co ich boli, to co chcieliby zyskać. Właściwie na palcach jednej ręki mógłbym wyliczyć tych, którzy mieli takie problemy. Nie ma tutaj żadnych wielkich rewolucji z naszego punktu widzenia. Zawodnicy, co jest może mniej medialne, mają różnego rodzaju problemy osobiste. Po to jest stowarzyszenie, aby im pomóc. Jestem ja jako baza do przejmowania wszelkich informacji, mamy dobrych prawników, różne osoby do pomocy. Chciałbym, żeby zawodnicy zaczęli rozumieć i identyfikować się z tym stowarzyszeniem. Jest ono dla nich, a nie oni dla stowarzyszenia. Jeszcze nikt z zawodników nie został odesłany z kwitkiem, nawet mimo tego, że większość z tych, którzy byli z potrzebą, jest poza stowarzyszeniem - przyznaje Krzysztof Cegielski.

Na pomoc ze strony merytorycznej może liczyć każdy zawodnik. - Chciałbym żeby tych zawodników było więcej, bo wiem, że mają jakieś uwagi, propozycje, problemy, ale to nie dociera do mnie. Zawodnicy wybrali mnie jako prezesa tego stowarzyszenia i ja jestem do tego, żeby wszystkie problemy brać na siebie. Całe szczęście, że jest tych zawodników coraz więcej. Życzyłbym sobie, żeby zawodnicy bardziej identyfikowali się ze stowarzyszeniem. Jest to sytuacja dla nich bardzo wygodna. Mogą poprzez stowarzyszenie wiele problemów załatwić. Stowarzyszenie nie jest tylko dla zawodników jeżdżących. Dzwonią do mnie nawet trenerzy i byli zawodnicy, którzy na przykład znajdują się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i takim osobom też pomagamy w różny sposób. Na pewno nikt nie zostanie pozostawiony sam sobie. Mamy różne możliwości. Ja osobiście mam kontakt z członkami Głównej Komisji Sportu Żużlowego, którzy są życzliwie nastawieni do całej inicjatywy. Mam nadzieję, że będzie się to rozwijało w dobrym kierunku - twierdzi Cegielski.

"Cegle" tematyka czarnego sportu nie jest obca, gdyż sam jeździł na żużlu. Dla zawodników jest wielkim przyjacielem, na którego zawsze mogą liczyć - Nie chciałbym sam tworzyć pewnych zmian, gdyż zawodnicy mogą być przeciwni. Ja im tylko proponuję, a to oni muszą wiedzieć czego chcą. Oni powinni to wykorzystywać. Rozmawiałem z zawodnikami na początku sezonu i powiedziałem im, że ja jestem osobą, do której mogą składać wszelkie żale, problemy zawodowe, osobiste, cokolwiek... Jeśli trzeba, to pełnię też rolę psychologa.

Od jakiegoś czasu w świecie żużlowym tematem numer jeden jest wprowadzenie nowych tłumików do motocykli. Jakie zdanie na ten temat ma Krzysztof Cegielski? - Zawodnicy generalnie są przeciwni, aby zmieniać tłumiki. Owszem trochę przychylniej ustosunkowują się do jednej z wersji nowych tłumików, które mają homologację. Nie zmieniają one charakterystyki silnika, tak jak ten pierwszy model. Uważają jednak, że to niepotrzebna zmiana, niepotrzebny koszt. Prawdopodobnie jest niewielka różnica jeżeli chodzi o głośność. Jak ostatecznie się to skończy, nie wiem. Jeśli okaże się, że np. Szwedzi przyjęli nowe tłumiki i będą na nich startować w szwedzkiej lidze, jeśli Anglicy również przyjmą nowe tłumiki, jeśli w eliminacjach do Mistrzostw Świata zawodnicy będą musieli jeździć na nowych tłumikach, to na pewno w Polsce powinniśmy też używać tych tłumików. Byłoby niewyobrażalne dla zawodników, aby z dnia na dzień zmieniać tłumiki w ich motocyklach. Po pierwsze nie jest to wymiana osłony w motocyklu z różowej na niebieską, tylko część motocykla, która jest bardzo ważna dla jego charakterystyki. Wymaga to pewnych testów i dopasowania, więc jeśli jeździć na nowych, to wszędzie, jeśli nie jeździć, to nigdzie - uważa Krzysztof Cegielski.

Jedynym zwolennikiem nowych tłumików jest Brian Karger, któremu one odpowiadają. - Może produkuje takie tłumiki. Nie wiem dlaczego. Nie rozmawiałem akurat z nim. Jeśli okaże się, że wszędzie trzeba będzie jeździć na tych tłumikach, to zawodnicy to zrobią. Myślę, że nie będzie jakiegoś wielkiego kłopotu. Mimo wszystko jednak uważają, że jest to zbędna zmiana - stwierdził Cegielski.

Najprawdopodobniej od przyszłego sezonu juniorzy pojadą w drugim biegu, a nie jak było do tej pory w pierwszym. Jakiego zdania jest prezes stowarzyszenia? - Jest to zmiana, którą sugerowałem do rozpatrzenia. Uważam, że wyścig juniorów w pierwszym biegu jest dość często dużą niewiadomą. Tory są często w nie najlepszym stanie po opadach deszczu, czy też są po prostu źle przygotowane. Często wszyscy zastanawiają się, czy ten tor nadaje się do jazdy, czy nie. Zaczynają się zawody i w pierwszym wyścigu wypuszczamy mniej doświadczonych zawodników. Zdarzały się takie sytuacje, że po pierwszym biegu przerywano zawody, bo dwóch czy trzech zawodników leżało na torze i ktoś sobie coś połamał. Daleko nie trzeba szukać, bo w tym roku zdarzały się takie sytuacje. Myślę, że w pierwszym wyścigu powinni jechać bardziej doświadczeni zawodnicy tak, żeby pokazali jeźdźcom mniej doświadczonym, czy można na tym torze jechać, czy nie. Nie ma próby toru, więc tym bardziej taka sytuacja jest konieczna - tłumaczy Krzysztof Cegielski.

Zdania na temat powrotu próby toru są podzielone. Co na ten temat ma do powiedzenia sam zainteresowany? - Mnie to jest obojętne, aczkolwiek mogą jeździć przed meczem, bo więcej ich sobie pooglądam. Zawodnicy są podzieleni jeśli chodzi o tą kwestię. Niektórzy twierdzą, że powinni mieć możliwość takiej rozgrzewki, a inni nie czują takiej potrzeby. Zawodnicy nie proponują powrotu do próby toru. Ja bym sobie życzył, żeby sędziowie byli bardziej elastyczni w momencie, kiedy tor jest wielką niewiadomą. Wolałbym, jak to się stało ostatnio w Zielonej Górze, żeby zawodnicy zostali wypuszczeni na tor i pokazali, że ten tor nie nadaje się do jazdy. Wtedy spokojnie przerwaliby zawody, wyszli na murawę i wytłumaczyli kibicom dlaczego na tym torze nie można jeździć. Kibice sami zobaczyliby, że ta jazda nie przypomina jazdy na żużlu. Uniknięto by skandalu, który był w Ostrowie. Gdyby tam dwóch, czy trzech zawodników wyjechało na tor, okazałoby się, że tor nie nadaje się do jazdy. Pewnie uniknęlibyśmy tych wszystkich kar, scen itd. Generalnie ja bym proponował w działaniach wszystkich osób przy żużlu zdrowy rozsądek i wtedy nie będziemy musieli przeżywać i zastanawiać się nad problemami odnośnie torów motocykli, czy stały 10 cm w tą, czy w tamtą. Jeśli uda się usunąć przepisy, w których można doszukiwać się kruczków, które pozwalają rozstrzygać spotkania poza torem, to w ogóle będzie świetnie - stwierdził Krzysztof Cegielski.

Źródło artykułu: