W sobotę Tauron Włókniarz Częstochowa był bezradny. Platinum Motor Lublin nie dał szans rywalom, odniósł pewne zwycięstwo i jest już jedną nogą w finale PGE Ekstraligi.
Po stronie częstochowian jedynym zawodnikiem, który zapisał tego dnia przy swoim nazwisku indywidualne zwycięstwo był Leon Madsen. Mimo zdobycia 16 punktów Duńczyk nie był zadowolony. 34-latek w mocnych słowach podsumował występ całej swojej drużyny.
- Nie chciałbym używać brzydkich słów. Spotkanie było do du**. Jeśli chcemy awansować do finału, to każdy musi dorzucać punkty, a dzisiaj tego zabrakło. Każdy musi spojrzeć w lustro i sam siebie ocenić. Nie powinno się szukać wymówek, dlaczego tak nam idzie - powiedział w pomeczowej mixzonie.
ZOBACZ WIDEO: Stanisław Chomski o drakońskich karach za szkolenie
W Częstochowie są już pogodzeni z tym, że zabraknie ich w wielkim finale. - Finał odjechał. Chcemy pojechać do Lublina i wykręcić jak najlepszy wynik, zrobić krok do przodu i wrócić, by powalczyć o brązowe medale - dodawał Madsen.
Odmienne nastroje panowały w obozie gości. Kapitalne spotkanie odjechał Jarosław Hampel, który przez całe spotkanie stracił tylko jeden punkt.
- Wszystko dobrze funkcjonuje i można się ścigać. Każdy bieg cieszy, nawet jeśli jest przegrany, ale można powalczyć. To jest sport. Dzisiaj czułem się fantastycznie na tym torze. Fajnie, że mogłem dołożyć tyle punktów do drużyny. Każdy wyjazdowy mecz nie jest łatwy. Myślimy już o meczu rewanżowym. Stres zawsze będzie, bez znaczenia, jaka to będzie różnica. Mecze u siebie mają to do siebie, że presja jest znacznie większa. Temat nie jest jeszcze zamknięty - powiedział Hampel.
Dodajmy, że rewanżowe starcie na torze w Lublinie zaplanowano na 10 września.
Zobacz także:
ROW wydał komunikat o Hansenie