Z naszych informacji wynika, że Hurysz odejdzie do lokalnego rywala, a więc Enea Falubazu Zielona Góra. Po zawodnika ustawiła się kolejka chętnych, kiedy ten zaczął regularnie jeździć i notować dobre występy w barwach pierwszoligowego InvestHousePlus PSŻ-u Poznań.
Już wtedy stało się jasne, że ebut.pl Stal będzie mieć problemy z jego zatrzymaniem. Żużlowcowi kończył się kontrakt z klubem, co było dodatkową zachętą dla zainteresowanych nim zespołów.
- W tej sprawie ważne są dwa aspekty. Jeśli chodzi o naszą młodzież, to musimy patrzeć szerzej. Nie można myśleć tylko o najbliższym meczu. Nasza sytuacja jest taka, że za chwilę pięciu naszych chłopaków zda egzamin na licencję w klasie 500cc. Zrobi się zatem tłoczno, więc za chwilę mogę otrzymywać pytania, dlaczego nie daję jeździć wychowankom - mówi nam prezes Waldemar Sadowski.
ZOBACZ WIDEO: Witkowski o kolejnym skandalu w żużlu. "Sytuacja jest nieakceptowalna"
Poza tym szef Stali zaznacza, że ogromną przeszkodą w przedłużeniu współpracy z Oskarem Huryszem były jego oczekiwania finansowe. - Można powiedzieć, że one przerosły moje wyobrażenia. Nie spodziewałem się, że zawodnik tej klasy, stojący u progu rozwoju, może oczekiwać takich pieniędzy. Mam oczywiście świadomość, że Oskar zainwestował w swojego trenera, ale takich wymagań nie powstydziłoby się kilku seniorów. Nie zamierzaliśmy decydować się na taki wydatek. Nie chodzi nawet o to, że nie było nas stać, bo nie jest żadną tajemnicą, że planowaliśmy sprowadzić bardzo dobrego młodzieżowca. Finansowo byliśmy gotowi na wiele i mieliśmy zabezpieczone środki. Oczekiwania Oskara nie są jednak adekwatne do tego, co do tej pory zaprezentował - przyznaje Sadowski.
Można się jedynie zastanawiać, czy Stal nie zdołałaby zatrzymać Hurysza, gdyby do rozmów o nowym kontrakcie z zawodnikiem usiadła wcześniej, a nie po tym, kiedy junior zaczął osiągać bardzo dobre wyniki.
- Na tamtym etapie byliśmy skoncentrowani na tym, żeby dać jeździć zawodnikowi, który nie łapał się u nas do składu. Taką możliwość otrzymał i miało to pozytywny wpływ na jego rozwój. Wtedy nikt nie analizował jeszcze, czy będziemy przedłużać kontrakt. Wiedzieliśmy jedynie, że na sezon 2024 chcemy wzmocnić formację U24 i pozycje młodzieżowe. Chodziło nam o zawodników z topu. Później zawodnik zaczął jechać, pojawiły się trójki i zupełnie inne oczekiwania. Naszym zdaniem zbyt wygórowane, więc zapadła decyzja, że nie będziemy w tym uczestniczyć - podsumowuje Sadowski.
Zobacz także:
Co dalej z Demskim? Jednoznaczna opinia
Sparta Wrocław zyskała wizerunkowo