Podwędził motor, choć ledwo do niego dostawał. Po paliwo wracał na jednej nodze

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jerzy Głogowski w białym kasku(fot. M. Bielak)
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jerzy Głogowski w białym kasku(fot. M. Bielak)

- Kochałem motocykle od dziecka i robiłem wszystko, aby na nich jeździć - zaznacza Jerzy Głogowski, były żużlowiec Motoru Lublin.

W barwach Koziołków ścigał się w latach 80-tych i 90-tych. Reprezentował też dwa inne kluby, z Krosna i Krakowa. Jerzy Głogowski przyznaje, że długich lat startów mogło w ogóle nie być, gdyby nie jedna rzecz.

- Miałem dużo szczęścia, które czasami jest w życiu potrzebne. Mogłem skończyć swoje jazdy po kilku słabszych meczach, a spotkało mnie tyle fajnych rzeczy, których nie mogę zapomnieć - stwierdza.

Głogowski pochodzi z małej miejscowości, niedaleko granicy z Ukrainą. Jak sam przyznaje, w dzieciństwie bardzo pasjonowała go technika i motoryzacja. W tamtych czasach wychowanie, zabawa i praca szły w jednym kierunku. Były żużlowiec wspomina czasy, gdy miał kilka lat.

ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?

- Gdy ktoś miał motocykl na wsi albo auto, to czuliśmy jakby wylądował kosmita albo przyjechał ważny polityk. Jednak i tacy się zdarzali. Mój ojciec, który był sołtysem przyjmował jednego razu gości. Zaparkował u nas motocyklem. Podpatrywałem wcześniej jak to można uruchomić. Bez zgody ojca i gościa podwędziłem motocykl, choć musiałem zrobić sobie podpórkę, by go zabrać.

Historia mogła skończyć się dla niego dobrze, lecz wracając z maszyną zostawił praktycznie pusty bak. - Gdy gość wyjeżdżał, to zorientowali się, że nie ma paliwa. Oczywiście było wiadomo, kto narozrabiał. Ojciec grzecznie powiedział, że na jednej nodze mam iść po paliwo (śmiech) - twierdzi.

Jerzy Głogowski w porównaniu do dzisiejszych czasów karierę zaczynał w późnym wieku. Trafił do Lublina, gdzie skończył szkołę i wciąż pasjonował się prędkością maszyn. Zdana licencja w wieku 21 lat i ligowy debiut dopiero, gdy miał 23 lata.

Jerzy Głogowski (z numerem 3) w barwach KKŻ-u Krosno(fot. S. Szalak)
Jerzy Głogowski (z numerem 3) w barwach KKŻ-u Krosno(fot. S. Szalak)

- Do żużla trafiłem przez przypadek, natrafiając na ogłoszenie w lokalnej gazecie. Zobaczyłem słowo ''żużel'' i pomyślałem, co to jest? Nigdy wcześniej nie znałem tego sportu. Nigdy nie było go w mojej rodzinie. Trener nie chciał mnie wziąć ze względu na wiek, ale że śp. Ryszard Bielecki coś zauważył, to dał mi szansę - dodaje.

Kariera Jerzego Głogowskiego naznaczona była ciekawymi wydarzeniami. Upór i zaciętość spowodowały, że stał się liderem drużyny, a później jedną z niespodzianek finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w 1989. Przed ostatnią serią mógł nawet liczyć na medal.

- Pojechałem na te zawody z wielką mobilizacją. Nie miałem nic do stracenia. Byłem drugoligowcem, bez żadnego doświadczenia w takim turnieju. Wygrałem trzy wyścigi. Zepsułem pierwszy start, nie złapałem odpowiedniej przyczepności i nie mogłem nic zrobić. Ostatni wyścig też się nie ułożył jak chciałem - dodaje Głogowski.

Były żużlowiec wystąpił też w historycznym meczu, w którym debiutował Hans Nielsen.
- Tego dnia nie zapomnę do końca życia. Takiego zainteresowania nie dało się nie odczuć. Wszystkie oczy były zwrócone na stadion przy Zygmuntowskich.

Zawodnik cieszy się sympatią w rodzinnym mieście, a także w Krośnie, gdzie spędził dwa udane sezony. - Kibice go uwielbiali, a ja mówiłem, że to król Krosna i żywiołowo witali go na prezentacji - wspomina na łamach książki Moran - Na żużel nigdy nie jest za późno Jacek Ziółkowski, były sędzia i obecny menadżer Platinum Motoru Lublin.

- W dzisiejszych czasach przypadek Jurka, należałoby upatrywać w kategoriach cudu - wyjaśnia Piotr Więckowski, który dba o to, by proces szkolenia młodzieży w Lublinie dawał już w najbliższej przyszłości oczekiwane efekty.

Ze zdaniem wiceprezesa Motoru zgadza się Głogowski. - Po swoim przykładzie wiem, że wczesny start bardzo ułatwia. Lepiej przyswajasz wiele rzeczy. Bardzo żałuje, że uciekły mi lata juniorskie. Dlatego warto zapisywać się do szkółki jak najwcześniej. Widzimy to, chociażby po Bartku Zmarzliku. Chciałbym, aby już niedługo kilku chłopaków z Lublina stanowiło o sile Motoru, jak to było w latach 80-tych i 90-tych - kończy Głogowski.

Spodobał ci się artykuł? Zajrzyj TUTAJ!

Zobacz także:
- Start Gniezno dostał karę za szkolenie. Tak sobie z tym poradził

Komentarze (1)
avatar
EPICKI WNIKLIWY 2.0
19.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
NIE MOŻNA BY SKORZYSTAĆ W KLUBIE Z RAD MISTRZA I ZATRUDNIĆ GO W SZKÓŁCE ZNANE NAZWISKO POTRAFI PRZYCIĄGNĄĆ TŁUMY TO I JAKĄŚ PEREŁKĘ ŁATWIEJ TRAFIĆ XD