Choć były zawodnik Falubazu Zielona Góra jest ikoną tego klubu i jedną z najbardziej lubianych postaci w swoim mieście, to o wynikach niedzielnych wyborów samorządowych będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Działacz żużlowy mimo wielkich zasług dla miasta, zebrał w niedzielę zaledwie 835 głosów i nie zdobył mandatu radnego Zielonej Góry.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że były żużlowiec dostał najwięcej głosów spośród wszystkich kandydatów ze swojego komitetu wyborczego, bo ta lista nie otrzymała choćby jednego miejsca w radzie miasta.
KWW Zielona Góra 2050 poparło ostatecznie zaledwie 8,82 proc. wyborców. Na listach poza Protasiewiczem znajdował się choćby obecnie urzędujący prezydent miasta Janusz Kubicki. On z kolei w wyborach na radnego (startował równolegle na radnego i prezydenta) uzbierał tylko 478 głosów. Obu panom nie pomogło duże zaangażowanie w sprawy Falubazu, który w zeszłym sezonie awansował do PGE Ekstraligi i ma spore ambicje przed nadchodzącymi rozgrywkami.
O komentarz odnośnie porażki wyborczej poprosiliśmy samego zainteresowanego, ale Piotr Protasiewicz nie chciał odpowiedzieć na nasze pytania.
ZOBACZ WIDEO: "Biorę na siebie". Kacper Woryna o słabszej formie w sezonie 2023
Podczas wyborów Protasiewiczowi nie pomogło zapewne to, że rok temu wyszło na jaw, że pełniąc funkcję dyrektora sportowego Falubazu był jednocześnie zatrudniony w urzędzie miasta jako podinspektor. Jego angaż tłumaczył wtedy sam prezydent Kubicki.
- Chodzi głównie o obowiązki doradcze. Proszę sobie jednak nie wyobrażać, że mowa o wielkich pieniądzach, bo podinspektorzy w Zielonej Górze zarabiają 4,6 tys. złotych miesięcznie i Piotr Protasiewicz też jest na takich warunkach. Z tego co wiem, to również w klubie ma jakąś umowę - mówił prezydent miasta.
Choć dziś sam Protasiewicz nie chce publicznie odnosić się do porażki w wyborach, ani decyzji o starcie na radnego, to chętnie w tej sprawie wypowiada się były prezes Falubazu, a obecnie poseł PO, Robert Dowhan.
- Chwaliłem Piotra Protasiewicza i dalej będę to robił, bo cenię go za to, że jest fachowcem. To dzięki niemu klub jest w PGE Ekstralidze, a bez niego dalej w Falubazie byłoby takie dziadostwo jak wcześniej. Piotrek na swoim stanowisku jest wymarzoną osobą, którą chcieliby mieć w większości ośrodków żużlowych - mówi Dowhan, a po chwili dodaje: - Jeśli chodzi o wybory, to myślę, że nie zaważyło jego nazwisko, a fakt, że startował z komitetu prezydenta Kubickiego. Gdyby startował z innego komitetu, to dostałby dużo więcej głosów. Ludzie nie głosowali przeciwko Protasiewiczowi, a głosowali przeciwko obecnej władzy w Zielonej Górze.
Już wiadomo, że nową większość w radzie miasta będą stanowić przedstawiciele Platformy Obywatelskiej. Prezydent Janusz Kubicki (dotychczas rządził z PiS-em) w drugiej turze zmierzy się z przedstawicielem partii rządzącej Marcinem Pabierowskim. W pierwszej turze Kubicki uzyskał 35,95 proc. głosów, a jego rywal 42,74 proc.
Czy to może oznaczać zmiany w klubie po ewentualnej zmianie władzy w mieście?
- Protasiewicz usunięty po przegranych wyborach? Pan żartuje?! Trzeba mieć dystans do takich spraw. Nikt na ten temat nie rozmawia. Za tydzień inauguracja rozgrywek, klub musi funkcjonować i dawać satysfakcję kibicom. Nowa władza, ktokolwiek nią będzie, ma to wspierać. Nie wierzę, że ktoś będzie chciał wyciągać konsekwencje wobec osób, które wystartowały w wyborach. Nie wiemy przecież, czy nie zostali przymuszeni. Obecnie w Zielonej Górze są ważniejsze sprawy do poukładania niż Falubaz - dodaje Dowhan.
Na wieczorze wyborczym prezydenta Kubickiego był z kolei widziany inny przedstawiciel Falubazu, prezes tego klubu Wojciech Domagała. On może czuć się jeszcze bardziej zagrożony niż legendarny żużlowiec.
- Co do prezesa Wojciecha Domagały, to faktycznie bardzo mnie dziwiło, że w konkursie na prezesa Falubazu nie wystartował żaden kandydat. Przecież to ciekawe stanowisko, a w każdym innym mieście kandydatów byłoby mnóstwo. Dziś jednak nikt nie myśli na poważnie, jak rozwiązać tę kwestię, bo ważniejsze jest wygranie wyborów w Zielonej Górze - zaznacza.
- Pragnę uspokoić kibiców i mieszkańców, że Marcin Pabierowski, który ma szansę wygrać wybory jest uczciwym i rozsądnym człowiekiem, który nie będzie dzielił ludzi ze względu na przekonania polityczne, a tym bardziej sympatie klubowe, jak to miało miejsce do tej pory w naszym mieście. Wystarczy zobaczyć, jak czołgany przez prezydenta Kubickiego i jego radnych był koszykarski Zastal. Takiej sytuacji za Pabierowskiego nie będzie. Mogę to zagwarantować, że będzie równy i podział pieniędzy - dodaje Dowhan.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Fantastyczna walka o mistrzostwo Polski. Motor znów wygrał
Wilki postawiły się GKM-owi w sparingu