Aktualni Drużynowi Mistrzowie Polski bez większych problemów poradzili sobie z ekipą z Torunia. Po kilku biegach wieszczono pogrom Aniołów. 16 punktów przewagi to najmniejszy wymiar kary, jaki mogli zadać lublinianie.
- To był dobry mecz i przyzwoite zwycięstwo. Dość wcześnie zapewniliśmy je sobie. Mieliśmy przeciwko sobie kilka mocnych gości jak Emil Sajfutdinow. Ponadto Patryk Dudek czy Robert Lambert też pokazali kilka dobrych starć z nami. Myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę - ocenia piątkowy mecz dla WP SportoweFakty Fredrik Lindgren.
Doświadczony żużlowiec ocenia też tor, na którym ścigały się drużyny: lubelska i toruńska. - Mieliśmy trochę treningów przed tym sezonem, więc nie sądzę, że mamy problemy z tym torem. Generalnie największe wątpliwości mieliśmy na wyjściu z drugiego łuku, było kilka nierówności i paru zawodników miało z tym kłopot. Jednak to wynikało z pogody. Do Polski znów zawitało zimno. Pogoda ma ogromny udział w przygotowaniu nawierzchni.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Dziopa, Lebiediew i Przyjemski
W większości wyścigów decydował moment startowy. Lindgren, który nie raz pokazywał niesamowitą prędkość przy Alejach Zygmuntowskich tym razem musiał oglądać jak jego koledzy i przeciwnicy robią show.
- Oczywiście start jest wielokrotnie ważny. Mieliśmy trochę sytuacji, które mogły się podobać, np. Emil z Bartoszem. W pierwszym starcie uważam, że było dość ciekawie. Próbowałem, ale się nie udało. W stawce, gdzie jedzie Zmarzlik, Lambert czy Sajfutdinow nie możesz być na siebie zły jeśli przegrałeś.
Fredrik Lindgren zanotował przy swoim nazwisku 10 punktów i bonus. Podobny dorobek zgromadzili też na swoim koncie Bartosz Zmarzlik oraz Jack Holder.
- Nie było doskonale, ale też nie wypadłem źle. Uważam, że zrobiłem dobrą robotę dla drużyny. Ważniejsze jest dla mnie osiąganie wyników drużynowych, aby robić przewagę w biegach z moim udziałem - przyznał stały uczestnik cyklu Grand Prix.
Sympatyczny Szwed przyznaje, że przerwa między sezonami była dla niego bardzo intensywna. W nowym roku dalej prezentuje wysoki poziom, ale widzi też w sobie mankamenty, które chce wyeliminować.
- Pracowałem bardzo ciężko nad sobą tej zimy. Zaszły delikatne zmiany w przygotowaniach fizycznych. Miałem inny rodzaj treningów siłowych. Jestem bardzo zadowolony z moich motocykli i sprzętu. Czuję się wyjątkowo. Teraz wszystko zależy ode mnie. Staram się poprawić swoją technikę startów. To ten obszar, nad którym mogę zrobić największy progres - przekonuje Lindgren.
Zobacz także:
Żużel. Sajfutdinow rozstawił gospodarzy po kątach. Motor miał kolektyw
Żużel. Iversen wciąż to ma. Duńczyk holował gdańszczan po punkt