To właśnie pierwsze wyścigi okazały się kluczowe dla losów tego pojedynku. - Walka była, ale początek nie był w naszym wykonaniu najlepszy. Rywale odjechali nam w pierwszych trzech biegach i trudno było później to nadrobić. Drużyna lepiej pojechała niż podczas meczu w Lesznie, ale nadal brakowało punktów do wygranej - podsumował Janusz Ślączka w rozmowie z dziennikarzami.
Zaledwie dwa punkty z bonusem zdobył Maksym Drabik. Z kolei Mads Hansen przygasł po wygraniu swojego inauguracyjnego biegu. Szkoleniowiec nie szuka jednak pojedynczych winowajców. Cały zespół na dobrą sprawę miał problemy z równą jazdą. - Przegrała drużyna, a nie jeden zawodnik. Każdego stać na dołożenie paru punktów - przyznał trener.
Trener Krono-Plast Włókniarza Częstochowa po rezerwy taktycznie sięgnął dopiero w 12. wyścigu. Czy nie było pomysłu, by wcześniej zmienić Hansena? - Myślałem o rezerwie, ale każdy też zmieniał motocykl i to było głównym powodem tego, że jeszcze przeczekałem. Może by odpalił - wyjaśnił opiekun ekipy spod Jasnej Góry.
Na ciekawy manewr w 14. gonitwie zdecydował się Stanisław Chomski, który nie postawił na mającego większą zdobycz Oskara Fajfera, a na Martina Vaculika. Słowacki zawodnik ebut.pl Stali Gorzów miał zdecydowanie lepszą końcówkę i za zaufanie odpłacił się wygraną. - Każdy trener robi dla drużyny tak, żeby było jak najlepiej. Nic mnie nie zaskoczyło - zakończył Janusz Ślączka.
Czytaj także:
W Częstochowie muszą mieć cierpliwość do Drabika
Włókniarz znów to zrobił. Były prezes klubu nie potrafi tego zrozumieć
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"