Krzysztof Buczkowski jest niemal nieomylny na domowym torze. Pomijając jedno wykluczenie w meczu z Arged Malesą Ostrów, wychowanek GKM-u Grudziądz wygrał pozostałych siedem biegów, w których pojawił się na torze. W tej chwili jest trzecim najskuteczniejszym jeźdźcem rozgrywek.
Sama Abramczyk Polonia spisuje się przy Sportowej 2 zgodnie z przedsezonowymi przewidywaniami. Bydgoszczanie w pierwszych dwóch spotkaniach nie pozwolili rywalom na zdobycie choćby 40 punktów. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź w ostatnim meczu uległ rywalom 33:57.
- Mecz ułożył się po naszej myśli. Trenowaliśmy w piątek. Tor w niedzielę może nie był podobny do tego, który zastaliśmy w trakcie przygotowań, ale daliśmy sobie radę. Wygraliśmy dosyć pewnie i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Teraz czekają nas aż trzy wyjazdy pod rząd i musimy skupić się na tym - mówi Krzysztof Buczkowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Hampel, Tarasienko, Birkemose i Gajewski
- Przed meczem niczego nie zakładałem. To tylko sport. Każdy zawodnik chce wygrywać. Może takie slogany są oklepane, ale nie mijają się z rzeczywistością. Nie możemy patrzeć na papier, ani potencjał rywala. Trzeba skupiać się na sobie. Rzadko kiedy wszyscy po zakończeniu spotkania są zadowoleni z indywidualnego wyniku, ale myślę, że na tym etapie sezonu u każdego pojawiają się błędy jeździeckie, tudzież te związane z doborem przełożeń. Początek rozgrywek w naszym wykonaniu nie jest jednak zły - dodaje.
"Nie jestem nie do pokonania"
Nasz rozmówca mimo świetnej postawy nie popada w hurraoptymizm. - Na pewno nie wychodzę z założenia, że jestem w Bydgoszczy nie do pokonania. Przede wszystkim zachowuję czujność i cierpliwie przygotowuję się do kolejnych meczów. Ograniczenia związane z kontuzją są coraz mniej odczuwalne, ale uraz wciąż daje mi się we znaki. Staram się przygotowywać jak najlepiej. Zresztą, tak jak i cała drużyna. Przed nami wiele trudnych pojedynków. Do Bydgoszczy przyjadą również silniejsze zespoły. Cały czas pracujemy i szukamy optymalnych ustawień. U mnie na razie to działa bez zarzutu. Jestem zadowolony - przyznaje żużlowiec Polonii.
- Statystyki nie są w tej chwili miarodajne. Odjechaliśmy dopiero trzy mecze. Czasami na nie zerkam. Nie chcę spaść z pewnego poziomu. Mam nadzieję, że wyczerpałem limit pecha i będę mógł przygotowywać się do kolejnych spotkań w spokoju. Zaraz rusza liga szwedzka, w której również rywalizuję. Jazdy będzie ciut więcej, co moim zdaniem tylko pomoże wejść w optymalny rytm meczowy - kontynuuje.
Czuje się jak w domu
Bieżący sezon jest siódmym Buczkowskiego w barwach Polonii. Wcześniej reprezentował ją przez sześć lat jeszcze w PGE Ekstralidze.
- Lubię bydgoski tor, ze względu na to, że spędziłem tu wiele lat. Przejechałem tu mnóstwo kółek. Śmiało mogę ten obiekt nazwać swoim domowym. Geometrycznie niewiele się tu zmieniło, nawierzchniowo jest za to różnie. Teraz tor jest twardszy, ale sprzyja walce. Najważniejsze, że jest bezpieczny i dobrze przygotowany - zauważa 38-letni zawodnik.
- Staram się nie myśleć o liczbach. Rozważania na temat średniej biegowej potrafią deprymować. W każdych zawodach jadę najlepiej, jak potrafię. Na końcu meczu chcę być z siebie zadowolony i nie czuć niedosytu. W dzisiejszym żużlu start to element zupełnie kluczowy, gdyż nie zawsze po słabym wyjściu spod taśmy można wyprzedzić rywala na dystansie. Dlatego nie ma miejsca na rozluźnienie, każdy bieg to inna historia. Na pewno nie chciałbym spaść z poziomu, który prezentowałem rok temu. To dla mnie priorytet, rozpatrując indywidualne aspiracje. Moje punkty są bardzo potrzebne Abramczyk Polonii, tak jak i zdobycze pozostałych sześciu zawodników - podsumowuje Krzysztof Buczkowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Krzysztof Buczkowski odniósł się do zarzutów. "Mój punkt widzenia jest inny"
- Przewidywał spokojne utrzymanie GKM-u, ale zmienił zdanie. "Muszą szybko zabrać się za siebie"