Skandal w polskiej lidze. Senator grzmi i mówi o cyrku

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
zdjęcie autora artykułu

Obustronnym walkowerem zakończyło się jedno ze spotkań PGE Ekstraligi. Zbulwersowany całą sytuacją jest Władysław Komarnicki, senator oraz prezes honorowy Stali Gorzów. Jego zdaniem zawodnicy oraz sztab szkoleniowy powinni oddać 300 tysięcy złotych.

To było już drugie podejście do potyczki ebut.pl Stali Gorzów z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Zaległe starcie miało rozpocząć się o godzinie 18:00. Mecz jednak cały czas się opóźniał z powodu opadów deszczu. Później postanowiono ściągnąć plandekę i spróbowano doprowadzić do startu pojedynku. Ostatecznie po ponad czterech godzinach sędzia Michał Sasień zarządził obustronny walkower.

- Największy wstyd, jaki mógł się przydarzyć w historii żużla. To była arogancja wobec kibiców. Jest mi wstyd za to, co się stało. Chciałbym przeprosić kibiców za to wszystko. Zaczyna się robić cyrk z tego sportu. Zawodnicy są bezkarni. Oni nie ucierpią, a klub, który od rana do nocy ciuła złotówkę do złotówki. Konsekwencje muszą ponieść ci, którzy się zbuntowali - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Władysław Komarnicki.

Prezes honorowy Stali nie ukrywa, że jest oburzony tym, co zobaczył we wtorkowy wieczór na stadionie im. Edwarda Jancarza. - Pomroczność jasną ze strony gorzowian miał ten, który podpisał ten papier. Inaczej tego nie da się wytłumaczyć. Chciałbym, aby w końcu nie był karany klub, bo zarząd nie podjął takiej decyzji. To zrobił obóz szkoleniowy. Myślę, że on oraz zawodnicy, którzy nie chcieli jechać, powinni zwrócić te 300 tysięcy złotych i koniec kropka - grzmi nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Jak sam przyznaje, na obiekcie spędził cztery i pół godziny i oświadcza, że sędzia miał rację, próbując rozpocząć spotkanie. Jego zdaniem arbiter doprowadził tor do takiego stanu, że nadawał się on do jazdy. Jak twierdzi, wobec całej sytuacji nie powinno się przejść do porządku dziennego. - To jest wina braku konsekwencji za tego typu postawy żużlowców. GKM od początku był zainteresowany tym, aby nie jechać, bo nie miał swojego lidera - uważa senator.

- Ci sami zawodnicy startują na gorszych torach w Danii czy Szwecji, tylko tam ich nie dopuszczają do bezkarności. A tutaj sobie wymyślili, że nie jadą. Koło mnie stali byli żużlowcy, którzy pukali się w czoło, gdy usłyszeli, że jeźdźcy obu drużyn nie chcą startować. Koniec z warcholstwem, to nie ma nic wspólnego ze sportem - dodaje.

W jego opinii błyskawicznie powinien zostać zmieniony regulamin w PGE Ekstralidze, aby wszelkie straty finansowe pokrywały buntujące się osoby. Czyli jak podkreśla, w tym przypadku zawodnicy oraz sztab, który na to pozwolił.

Czytaj także: > Tomasz Gapiński wściekł się na torze na Adriana Gałę. Zdradził, co mu powiedział > Nie pozostawia suchej nitki na Woźniaku. "Powinien wygonić tego Hancocka od siebie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty