Żużel. Czekają na kolejnych następców Rickardssona. "Mamy kilku fajnych chłopaków"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
zdjęcie autora artykułu

W 2005 roku po raz ostatni Szwedzi cieszyli się z tytułu Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu. Na kolejnego czempiona jeszcze trochę poczekają. Tym bardziej że największe nadzieje są wśród tych, co mają dopiero 16-17 lat.

Szwecja jest najbardziej utytułowanym krajem w klasyfikacji medalowej Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu. Reprezentanci kraju Trzech Koron w całej historii rozgrywek wywalczyli 14 złotych, 15 srebrnych i 12 brązowych medali. Ostatni raz ich jeździec czempionem został jednak prawie 20 lat temu. Uczynił to w 2005 roku Tony Rickardsson.

Od tamtej pory Szwecja czeka na talent, który będzie w stanie iść ślady Rickardssona czy innych wielkich mistrzów. Mieli to być Andreas Jonsson, Fredrik Lindgren czy Tomas H. Jonasson i Antonio Lindbaeck. Żadnemu z nich jednak nie udało się zostać numerem jeden. Nic dziwnego, że teraz wszyscy z dużą ciekawością śledzą rozwój młodych talentów.

- Aktualnie zaobserwowaliśmy niewielki wzrost młodzieży, do którego rękę przyłożył Linus Sundstroem tworząc akademię. Staram się wspierać te działania, ale oni mają w swoim gronie odpowiednich szkoleniowców, pod okiem których spotykają się na różnych torach kilka razy w roku. Mamy kilka talentów, które tam dołączyły i mam nadzieję, że otrzymają odpowiednią pomoc, której potrzebują - przyznał Lindgren w rozmowie z ekstraliga.pl.

- Kluby też ponoszą dużą odpowiedzialność za rozwój młodych zawodników i ich szkolenie w odpowiedni sposób. Mam dużą nadzieję, bo mamy kilku fajnych chłopaków w wieku 16 lat, którzy potrafią naprawdę dobrze ścigać się, a przykładem jest, chociażby Rasmus Karlsson - dodał.

Czytaj także: - Dublet zawodników Włókniarza w krajowych mistrzostwach - Wyrósł na czołowego juniora w PGE Ekstralidze

ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że obecnie sprzęt go niszczy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty