Żużel. Zawodnicy czasem się ubrudzą? "Sami ich zagłaskaliśmy"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: prace torowe w Gorzowie Wielkopolskim
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: prace torowe w Gorzowie Wielkopolskim

Wojciech Stępniewski przyznał, że żużlowcy "czasem się ubrudzą" i muszą być gotowi do jazdy na trudniejszych torach. To efekt skandalu, jaki miał miejsce w Gorzowie. - Ktoś ich przyzwyczaił do tego, że nie muszą się brudzić - mówi Marta Półtorak.

Minęły dwa tygodnie od skandalu w PGE Ekstralidze. Mecz ebut.pl Stali Gorzów z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz zakończył się obustronnym walkowerem, gdyż zawodnicy obu drużyn uznali tor za zbyt trudny do jazdy i odmówili udziału w spotkaniu. Za niesubordynację żużlowcy otrzymali srogie kary finansowe - po 50 tys. zł w przypadku seniorów i po 10 tys. zł dla juniorów.

Wojciech Stępniewski w rozmowie z WP SportoweFakty, oceniając wydarzenia z Gorzowa, wystosował apel do zawodników. Przypomniał im, że nie zawsze można przygotować idealny tor do jazdy. - Będą wyjątki, czasami ubrudzą się nieco bardziej, bo zwyczajnie może przeszkodzić nam aura. Nie wszystkie wydarzenia możemy przekładać na nowe terminy, bo będzie problem, żeby to później nadrobić - powiedział nam Stępniewski.

Słowa prezesa Ekstraligi Żużlowej ucieszyły Martę Półtorak. Była szefowa Stali Rzeszów ma jednak pewne "ale". - Ktoś tych żużlowców przyzwyczaił do tego, że nie muszą się brudzić - mówi Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie da się przełożyć torów angielskich na polskie

- Zaczęliśmy masowo ubijać tory i sami zagłaskaliśmy żużlowców. Sprawiliśmy, że wyrosło nam całe pokolenie zawodników, które nie jest w stanie ścigać się na nieco trudniejszych nawierzchniach. Efekt jest taki, jaki widzieliśmy ostatnio w Gorzowie. Brawa dla pana Stępniewskiego za te słowa. Obyśmy zatem widywali też częściej trudniejsze tory w naszej lidze - dodaje była prezes Stali Rzeszów.

Zdaniem Półtorak, liczne obrazki z lig zagranicznych i zawodów międzynarodowych są dowodem na to, że można rozgrywać imprezy w trudniejszych warunkach.

- My trochę odlecieliśmy. PGE Ekstraliga to najlepsza liga świata, a jak nie ma stołu na torze, to zaczynają się schody. Pamiętam inny żużel, gdzie gospodarz mógł zrobić nieco przyczepniejszą nawierzchnię. Nie mówię, że mamy tworzyć wilcze doły z myślą o rywalach. Jednak sami zaczęliśmy ubijać tory i efekt mamy, jaki mamy - komentuje nasza ekspert.

Stępniewski w wywiadzie dla WP SportoweFakty ujawnił też, że zawodnicy odwołali się od kar otrzymanych po skandalu w Gorzowie. To oznacza, że finał sprawy jeszcze przed nami. - Wszystko zależy od Komisji Orzekającej Ligi. Prikaz przyjdzie z góry. Przecież żużlowcy nie pójdą do sądu powszechnego, więc jeśli KOL utrzyma kary w mocy, to zapłacą. Jeśli KOL będzie chciała polubownie zakończyć temat i wycofa się z kar finansowych, to tak będzie. Nawarzyliśmy piwo i musimy je wypić - ocenia Półtorak.

- Oby ten mecz w Gorzowie był nauczką dla wszystkich. Dla zawodników, ale też dla klubów i Ekstraligi Żużlowej. Jeśli wyciągniemy z tego wnioski i w przyszłości takie sytuacje się nie powtórzą, to może nawet te stracone pieniądze będą tego warte. Mam jednak refleksję, że w żużlu rzadko nam wychodzi te uczenie się na błędach i wyciąganie wniosków - podsumowuje była prezes Stali Rzeszów.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Dudek narobił sobie problemów. Ważne wydarzenie przełożone przez słabą formę?
Quo vadis, Woffindenie? Wyzwanie dla psychologa sportowego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty