Żużel. "Po tym meczu kompletnie nie wiem, co tutaj zakładać" Zawodnik Apatora o problemach z rozczytaniem toru w Lesznie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Wiktor Lampart
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Wiktor Lampart
zdjęcie autora artykułu

Nawet w najgorszym scenariuszu nikt nie spodziewał się, że Apator Toruń przyjedzie z Leszna bez punktów i z tak dotkliwą porażką. "Aniołom" nie wyszedł kolejny mecz, podobnie jak Wiktorowi Lampartowi, który nie przywiózł ani jednego punktu.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotni wieczór Apator wybrał się do Leszna, po jak się wydawało pewne zwycięstwo nad będącą w katastrofalnej sytuacji kadrowej Unii. Okazało się jednak, że nie będzie tak łatwo. "Byki" bardzo dobrze przygotowały się do tego arcyważnego meczu dla nich, a "Anioły" udowodniły, że po obiecującym początku sezonu, czar prysł i torunianie wpadli w ogromne problemy. Wynik 56:34 dla gospodarzy to jednak absolutny dramat dla zawodników Piotra Barona. Także dla Wiktora Lamparta, który miał ogromne problemy, żeby dopasować się.

- Ciężki mecz. Ten leszczyński tor okazał się dla nas ogromną zagadką i było bardzo ciężko nam go  rozszyfrować. Szczerze mówiąc, po tym meczu sam już nie wiem co tutaj zakładać - przyznał w parku maszyn Polak.

Porażka KS Apatora Toruń jest o tyle bolesna, że Fogo Unia Leszno miała za sobą słabe tygodnie, a w sobotę musieli sobie radzić bez Janusza Kołodzieja, Andrzeja Lebiediewa i Damiana Ratajczaka. A mimo to "Byki" świetnie sobie poradziły. Zdaniem Wiktora Lamparta aż tak wysoko porażka nie była kwestią zlekceważenia rywala.

ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu

- Wiadomo, że nie można nikogo lekceważyć. To jest żużel. Każdy najmniejszy błąd może zdecydować o zwycięstwie lub przegranej, tak samo, jak każda mała zmiana w przełożeniach może okazać się decydująca. Chłopaki z Leszna byli bardzo dobrze dopasowani - przyznał Lampart po meczu.

To był wyjątkowo nieudany mecz w wykonaniu zawodnika U24 Apatora Toruń. Dwa biegi i dwa zera. W obu startach Wiktor Lampart nie zaprezentował się dobrze, co poskutkowało rezerwami, jakie stosował za niego Piotr Baron. W pierwszym biegu łatwo poradził sobie z nim Nazar Parnicki po tym jak zawodnika Apatora obiecująco wyszedł spod taśmy, a w ósmej gonitwie na trasie ponownie został wyprzedzony, tym razem przez Huberta Jabłońskiego.

- Nie miałem dzisiaj za dużo szans i możliwości do zaprezentowania się. Nie było u mnie tej prędkości, więc trener postanowił mnie zmienić. Jechali za mnie inni. Nie mam pojęcia, jak to się stało i kiedy zorientowaliśmy się, że ten mecz nam odjeżdża - powiedział po spotkaniu w Lesznie zawodnik Apatora WP SportoweFakty.pl.

Wiktor Lampart bardzo dużo uwagi poświęcił po meczu torowi, który kompletnie mu tego dnia nie pasował, czego efektem były te dwa zera. Jest to o tyle dziwne, że były zawodnik Motoru Lublin w miarę regularnie punktował w tym sezonie i Piotr Baron zawsze mógł liczyć na punkty zawodnika z formacji U24. A jak powiedział po spotkaniu, tor w Lesznie zazwyczaj mu pasował.

- Lubię ten tor, ale kompletnie nie miałem prędkości, żeby się ścigać z zawodnikami Unii. Ten tor za każdym razem jest inny. Co roku zmieniają się silniki, motocykle, a w tym meczu nie mogłem tego wszystkiego połączyć i punktować - ocenił dla WP SportoweFakty.pl.

Apator będzie miał okazję zrehabilitować się dopiero 7 lipca, ale o to będzie bardzo ciężko, gdyż na Moto Arenę przyjedzie Orlen Oil Motor Lublin. "Anioły" muszą jednak zacząć punktów, bo ich sytuacja wygląda coraz gorzej, a mecz w Lesznie pokazał, że zespół wpadł w głęboki dołek. W ostatnich pięciu spotkaniach przywieźli jedynie tylko jedno zwycięstwo i to bardzo wymęczone z NovyHotel Falubazem Zielona Góra.

Czytaj także: Tragedia na polskim stadionie. Nie żyje kibic Czy Zengota da utrzymanie Fogo Unii Leszno? Musi być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty