Nie da się ukryć, że walka na dole tabeli PGE Ekstraliga zapowiada się zdecydowanie ciekawiej niż rywalizacja o pierwsze miejsce. Szczególnie że tej lokaty praktycznie pewny jest już Orlen Oil Motor Lublin. Bój o utrzymanie będą toczyć najpewniej trzy lub cztery drużyny, ponieważ zdecydowanie poniżej oczekiwań w ostatnim czasie spisuje się KS Apator Toruń.
Mimo wszystko wydaje się, że ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego powinna w końcu wyjść z kryzysu i pokazać swoją moc. W takim wypadku pozostają: ZOOleszcz GKM Grudziądz, NovyHotel Falubaz Zielona Góra oraz Fogo Unia Leszno. Zdaniem Leszka Tillingera Wielkopolanie w ostatniej potyczce pokazali, że mają spory potencjał i najpewniej uchronią się przed degradacją.
- Myślę, że głównym kandydatem do spadku są ci pierwsi - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty ekspert. W jego opinii Michael Jepsen Jensen nie będzie takim uzupełnieniem składu, aby zespół mógł zdobyć punkty na wyjeździe. - Niby Jason Doyle nie jechał rewelacyjnie, ale obecnie go nie ma i Duńczyk chyba nie do końca wypełni lukę po Australijczyku. To może właśnie spowodować niekorzystne wyniki meczów dla GKM-u - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
Zwraca także uwagę na terminarz grudziądzan, a szczególnie domowe konfrontacje. Faktycznie, na swoim obiekcie będą podejmować Betard Spartę Wrocław, ebut.pl Stal Gorzów oraz Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. Według naszego rozmówcy miejscowi mogą w tych pojedynkach stracić punkty, nawet dwukrotnie. Powinni za to wywalczyć bonus w Lesznie (54:35 w pierwszym spotkaniu - dop.red.). To oznaczałoby dziewięć "oczek" podopiecznych Robert Kościecha. Unia ma ich w tej chwili pięć, a Falubaz siedem.
- Dużym minusem GKM-u jest brak zawodnika na pozycji U24. Kacper Pludra miał jechać dobrze, lecz widać, że daleko mu do optymalnej formy - wskazuje Tillinger. Faktycznie 21-latek w tej chwili legitymuje się średnią 0,615 punktu na jeden bieg, co daje mu ostatnie, 52. miejsce na liście klasyfikacyjnej PGE Ekstraligi.
Pewnym minusem jest dla niego również dyspozycja Kevina Małkiewicza. Ten z kolei zdobywa średnio 1,182 "oczka" na jedną gonitwę i jest 43. najskuteczniejszym żużlowcem najlepszej żużlowej ligi świata. Według byłego działacza zapowiedzi talentu 16-latka po zeszłym roku były trochę na wyrost i obecnie nie jedzie tak, jak najpewniej oczekiwałby sam klub.
- To młody chłopak, więc mentalnie też mógł się lekko spalić. Szczególnie gdy staje pod taśmą z seniorami. Aczkolwiek normalne jest, że zawodnicy w tym wieku potrafią pojechać słabej po jakimś lepszym spotkaniu. Wówczas może przyjść lekkie załamanie i kolejny gorszy występ. Skreślać go jednakże nie wolno. Posiada ogromny talent, tylko trzeba go dobrze poprowadzić - podsumowuje Leszek Tillinger.
Czytaj także:
- Żużel. Beznadziejna seria KS Apatora. Za braćmi Pawlickimi granica już 1000 wyścigów
- Żużel. Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego? "Wszystkie scenariusze są możliwe"