Michelsen mówi o negocjacjach i meczu ze Spartą. "Toksyczne środowisko"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski
zdjęcie autora artykułu

Ten sezon w PGE Ekstralidze na razie nie układa się po myśli Mikkela Michelsena, bo Duńczyk jest obecnie najsłabszym seniorem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Mimo to może się okazać, że to właśnie on zostanie bohaterem najgłośniejszego transferu.

Mecze z Betard Spartą Wrocław są zawsze wyjątkowe dla Duńczyka, bo nie dość, że od lat bardzo dobrze spisuje się on na Stadionie Olimpijskim, to już od kilku sezonów jest na celowniku przedstawicieli tego klubu. Tym razem informacji o ewentualnym transferze do Wrocławia jest jeszcze więcej, choć sam zawodnik na spokojnie podchodzi do tych spraw.

- Zacząłem już myśleć o kolejnym sezonie, bo mamy taką fazę rozgrywek, że jest to wskazane. Musze jednak przyznać, że ostatnie kilka tygodni było dla mnie bardzo zabawnym okresem. Śmiałem się mnóstwo razy, gdy czytałem kolejne artykuły o klubach, do których miałbym dołączyć, a nawet z którymi już podpisałem kontrakt. To wszystko jest bardzo śmieszne w sytuacji, gdy nie wymieniłem z żadnym klubem choćby jednej wiadomości. Wiadomo jednak, że powoli zbliżamy się do tej części sezony, gdy trzeba powoli wiedzieć, co będzie się robić za rok. Jak dotąd nie rozmawiałem jednak z żadnym klubem - przyznał zawodnik w wywiadzie dla Magazynu PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.

Mecz we Wrocławiu będzie więc ważnym testem dla samego zawodnika, ale nie przed kolejnym sezonem w barwach Sparty, tylko przed kluczowymi meczami tegorocznej PGE Ekstraligi. Żużlowiec musi udowodnić samemu sobie, że jest w stanie regularnie punktować na wysokim poziomie.

ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu

Być może nikt nie mówiłby o słabszej formie zawodnika, gdyby nie dwa bardzo nieudane występy na torze w Częstochowie. Żużlowiec wciąż nie znalazł przyczyny gorszych występów na domowym torze, a w tym momencie to tak naprawdę jedyne jego zmartwienie. Michelsen wpadki traktuje jednak bardzo poważnie, dlatego w przyszłym tygodniu zamierza urządzić sobie poważniejsze treningi, na których będzie testował nowe silniki.

Problemem - jego zdaniem - nie jest za to atmosfera we Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa, bo jak sam mówi, klimat w zespole jest dużo lepszy niż w ostatnich latach. Na przekór tym wszystkim, którzy ciągle spekulują o jego napiętych relacjach z liderem klubu, Leonem Madsenem. Żużlowiec przyznaje, że powoli ma już dość odpowiadania na te same pytania.

- To chyba charakterystyka naszego toksycznego środowiska żużlowego. Pomiędzy mną, a Leonem Madsenem wszystko jest w porządku. Nie było żadnych awantur, żadnych nieporozumień i niczego takiego. Ludzie, którzy rozpowiadają takie plotki muszą mieć naprawdę wiele wolnego czasu w swoim życiu. Choć muszę przyznać, że śmieszy mnie, że faktycznie są ludzie, którzy nie mają nic ciekawszego do roboty niż zajmowanie się takimi sprawami. W tym sezonie powtarzałem to już mnóstwo razy, że we Włókniarzu mamy naprawdę dobrą atmosferę i jest ona milion razy lepszą niż było to rok temu. Nie ma więc co zajmować się plotkami nawet przez sekundę - dodaje.

Choć żużlowiec dość ostro odniósł się do tych plotek, to zniecierpliwieniu nie ma się co dziwić, bo w środowisku od ponad roku praktycznie co chwilę mówi się o rzekomych konfliktach na linii Michelsen-Madsen. Na razie nic nie potwierdza tych plotek.

Czytaj więcej: Wimbledon: Bardzo trudne zadanie Świątek "Wtopa" na oczach świata. Cyrk, co się stało w czwartek w Łodzi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty