Bartosz Zmarzlik po rundzie zasadniczej miał na swoim koncie dwanaście punktów i zmierzał po zwycięstwo w Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim. W dwóch najważniejszych wyścigach tego wieczoru musiał jednak uznawać wyższość przeciwników. W finale szaloną akcją popisał się Fredrik Lindgren, który wyprzedził mistrza świata, wciskając się między jego motocykl, a bandę.
- Świetny wyścig Fredrika i trzeba mu to przyznać. Gdzieś nie do końca byłem pewien tego, jak jechać, ale jestem bardzo zadowolony - przyznał po zawodach Zmarzlik na antenie Eurosport Player, co z pewnością może zaskakiwać kibiców. Bo to właśnie on ma najwięcej okrążeń pokonanych na obiekcie im. Edwarda Jancarza.
Będący w studiu telewizyjnym Grzegorz Zengota sugerował, że Polak nie do końca wiedział, którędy jechać, by dowieźć zwycięstwo. - Myślę, że bardziej źle obierałem złe ścieżki - potwierdził Zmarzlik dywagacje zawodnika Unii Leszno.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
Dla Zmarzlika był to kolejny występ przed publicznością, która podziwiała to, jak stawiał pierwsze kroki w czarnym sporcie, jak się rozwijał i sięgał po pierwsze sukcesy, w tym mistrzostwo świata. - Czułem to wsparcie na trybunach i doping, który docierał do mnie, kiedy walczyłem o pozycje. Świetny turniej - skomentował.
Marcelina Rutkowska-Konikiewicz zapytała Zmarzlika, czy gdyby w finale mógł wybierać pierwszy pole startowe, to czy zdecydowałby się na inne rozwiązanie, niż kask czerwony. - Nie - podsumował krótko drugi zawodnik Grand Prix Polski.
Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?