Do zdarzenia doszło w siódmym wyścigu. Najpierw na starcie poruszył się Jakub Stojanowski, ale kiedy wydawało się, że bieg będzie kontynuowany, a gospodarze objęli podwójne prowadzenie, to ku niezadowoleniu fanów Krono-Plast Włókniarza Częstochowa Arkadiusz Kalwasiński zarządził przerwanie ścigania i rozegranie powtórki.
Zgodnie z regulaminem - uczestnicy wyścigu mieli tylko sześćdziesiąt sekund na przygotowanie się do ponownego rozegrania biegu. Na start nie zdążyli Maksym Drabik oraz Mikkel Michelsen. - Na wynik pracuje cały zespół i nie są to tylko zawodnicy. Regulamin jest taki, że po ostrzeżeniu jest minuta i nasi zawodnicy, kiedy było 40 sekund do startu, to dostali nakaz wyjazdu na tor. Kibic może być rozgoryczony, ale to duża wtopa gospodarzy. Trzeba patrzeć, bo mamy zegarki i znamy regulamin, a nie jedziemy na wycieczkę. Każdy ma swoją pracę, patrzymy, jak się tor zmienia, przekazujemy informacje zawodnikom, a oni wykonują swoją robotę - mówił po meczu Stanisław Chomski, szkoleniowiec ebut.pl Stali Gorzów.
Trenera zespołu z województwa lubuskiego zapytaliśmy, co sądzi w ogóle o przepisie, który mówi, że po ostrzeżeniu zawodnicy otrzymują połowę czasu, który mają zazwyczaj na przygotowanie się do ścigania.
- To wszystko jest podporządkowane pod telewizję, która dąży do tego, aby było jak najmniej przerw i by to skracać. Tempo jest duże, a gdybyśmy to wyciągnęli stricte żużlowe, to byłoby niecałe dwadzieścia minut jazdy plus jakieś czterdzieści minut na przygotowywanie do biegów. Trzeba to jakoś inaczej sprzedawać. Telewizja płaci i wymaga. Ile można grzebać w motocyklu? Trzeba się zastanowić, czy daną rzecz da się zrobić albo też nie. Można wszystko zrobić, ale to musi być ekspresowe tempo. Muszą być wypracowane pewne schematy - powiedział dla WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cugowski, Fajfer, Małkiewicz i Dowhan