Żużel. Motor wciąż niezwyciężony u siebie. Włókniarza nie stłamsił, ale też nie pozwolił mu na zbyt wiele

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder
zdjęcie autora artykułu

Po porażce w Toruniu od razu Orlen Oil Motor wrócił na zwycięską ścieżkę i w piątkowym meczu 48:42 pokonał u siebie Krono-Plast Włókniarza. Lublinianie przez cały mecz trzymali bezpieczny dystans nad mającymi sporo dziur w składzie częstochowianami.

Niespodziewana raczej porażka przed kilkunastoma dniami w Toruniu z tamtejszym KS Apatorem (42:48) pozbawiła Orlen Oil Motor szansy na zakończenie trwającego sezonu z kompletem zwycięstw. Bo i takie głosy coraz częściej rozbrzmiewały wśród kibiców i obserwatorów. W końcu lublinianie wyśrubowali "absurdalną" serię 21 wygranych meczów. Niemniej przed dużą szansą na powrót na odpowiednie tory stanęli od razu w 11. kolejce PGE Ekstraligi, podejmując jeżdżącego w tym roku poniżej oczekiwań Krono-Plast Włókniarza.

50. starcie ligowe w historii pomiędzy żużlowcami z obu miast nie rozpoczęło się zaskakująco, bo wynik 14:10 po czterech gonitwach nie mógłby być zaopiniowany inaczej. Nie można jednak nie docenić skutecznej postawy w defensywie Mikkela Michelsena, Kacpra Woryny i Kajetana Kupca. Ten trzeci powrócił do składu częstochowian po czterech meczach absencji. Niestety, już w drugim starcie pechowo upadł, nie będąc zdolnym do dalszego udziału w zawodach.

Na samym początku gorzką pigułkę musiał przełknąć też Bartosz Zmarzlik. Leon Madsen gonił wolniejszego od siebie lidera gospodarzy przez bite cztery okrążenia, mijając go... na samej mecie. Na dystansie za to mijał rywali Fredrik Lindgren, który na start drugiej serii rozprawił się z Madsem Hansenem i Woryną. Były to jednak sygnały, że "Lwy" nie zamierzają zostać w Lublinie tak łatwo upolowane, jak każdy poprzedni zespół, który do tego miasta zawitał.

Sygnały te w trzeciej serii napotkały zakłócenia, bo Motor powiększył przewagę z sześciu (24:18) do dziesięciu punktów (35:25). Te dokładali pokonujący seniorów rywali juniorzy, a Zmarzlik był już znacznie szybszy. Z kolei Madsen kontynuował świetną jazdę także wtedy, gdy ruszał do boju jako rezerwa taktyczna w dziewiątym wyścigu. Jednakże gwiazdę przyjezdnych w wielkim stylu pokonał na trasie dziesiątego niesamowicie dysponowany Lindgren. Aż chciałoby się zadać słynne pytanie: pokaż Fredriku, co masz w silniku.

Tymczasem Szwed po dwóch imponujących występach w jedenastej gonitwie dnia dojechał do mety ostatni (i podobnie w piętnastej), a mistrz kraju przegrał 1:5, bo Dominik Kubera dał uciec do przodu Michelsenowi i Worynie. Włókniarz mógł więc marzyć o sprawieniu sensacji, choć potrzebował powrotu z dalekiej podróży Maksyma Drabika. Do dwunastej odsłony spotkania przystępował bez punktów i przywiózł w niej dwa, ale z również słabo jadącym Jackiem Holderem wyraźnie przegrał.    ZOBACZ WIDEO: Rok temu frustrował się jazdą w Grand Prix. Teraz walczy o medal

Po tym, jak Janusz Ślączka zdecydował się na rezerwę taktyczną w postaci Michelsena, stawka trzynastego biegu była wielka. Za sprawą wyśmienicie jadącego Zmarzlika został jednak utrzymany status quo i Motor dalej miał bezpieczną przewagę (42:36), a ponadto Włókniarz wykorzystane zmiany. Indywidualny mistrz świata pod koniec pierwszego okrążenia wyprzedził Madsena, rewanżując mu się za porażkę z początku meczu.

Wobec takich rozstrzygnięć Częstochowa potrzebowała więc cudu, żeby uniknąć w Lublinie piątej porażki z rzędu, jeśli przeanalizować jej występy z minionych lat. Żaden cud nie nastąpił, ponieważ swoją szansę wykorzystał w nominowanym wyścigu Wiktor Przyjemski, a raz jeszcze w piątkowy wieczór zawód sprawił Drabik, notując trzecie zero. Było więc po zawodach.

Na pocieszenie goście mieli szansę jako pierwsi w 2024 roku przekroczyć w Lublinie granicę 40 punktów. Ze startu duet Madsen - Michelsen wyjechał na 5:1 i mimo że Zmarzlik tego drugiego wyprzedził, to pierwszego nie, a Włókniarz przekroczył wspomnianą barierę, potwierdzając przy okazji, że w pojedynkach z ekipami z ligowej czołówki lepsze wrażenie pozostawia po sobie na wyjazdach niż na własnych śmieciach.

Wyniki:

Orlen Oil Motor Lublin - 48 9. Dominik Kubera - 8+1 (3,1*,2,1,1) 10. Mateusz Cierniak - 4 (2,2,0,0,-) 11. Jack Holder - 5 (1,0,1,3) 12. Fredrik Lindgren - 7+1 (1*,3,3,0,0) 13. Bartosz Zmarzlik - 12+1 (2,3,2*,3,2) 14. Wiktor Przyjemski - 10 (3,1,3,3) 15. Bartosz Bańbor - 2 (1,1,d) 16. Bartosz Jaworski - ns

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa - 42 1. Mikkel Michelsen - 10+1 (2,2,1,3,1*,1) 2. Maksym Drabik - 2 (0,0,-,2,0) 3. Mads Hansen - 1+1 (0,1*,0,-) 4. Kacper Woryna - 10+1 (3,2,1,2*,2) 5. Leon Madsen - 16 (3,3,3,2,2,3) 6. Kajetan Kupiec - 2 (2,u/-,-) 7. Kacper Halkiewicz - 0 (0,0,-) 8. Bartosz Śmigielski - 1 (0,1)

Bieg po biegu: 1. (67,61) Kubera, Michelsen, Holder, Hansen - 4:2 - (4:2) 2. (67,82) Przyjemski, Kupiec, Bańbor, Halkiewicz - 4:2 - (8:4) 3. (68,50) Madsen, Zmarzlik, Lindgren, Drabik - 3:3 - (11:7) 4. (68,61) Woryna, Cierniak, Przyjemski, Kupiec (u/-) - 3:3 - (14:10) 5. (68,02) Lindgren, Woryna, Hansen, Holder - 3:3 - (17:13) 6. (66,84) Zmarzlik, Michelsen, Bańbor, Drabik - 4:2 - (21:15) 7. (67,19) Madsen, Cierniak, Kubera, Halkiewicz - 3:3 - (24:18) 8. (67,23) Przyjemski, Zmarzlik, Woryna, Hansen - 5:1 - (29:19) 9. (66,68) Madsen, Kubera, Michelsen, Cierniak - 2:4 - (31:23) 10. (67,00) Lindgren, Madsen, Holder, Śmigielski - 4:2 - (35:25) 11. (67,00) Michelsen, Woryna, Kubera, Lindgren - 1:5 - (36:30) 12. (67,83) Holder, Drabik, Śmigielski, Bańbor (d/st) - 3:3 - (39:33) 13. (66,81) Zmarzlik, Madsen, Michelsen, Cierniak - 3:3 - (42:36) 14. (67,27) Przyjemski, Woryna, Kubera, Drabik - 4:2 - (46:38) 15. (66,63) Madsen, Zmarzlik, Michelsen, Lindgren - 2:4 - (48:42)

Sędzia: Arkadiusz Kalwasiński Komisarz toru: Maciej Głód Zestaw startowy: I Frekwencja: około 9 000 widzów NCD: 66,63 sek. - uzyskał Leon Madsen (Włókniarz) w biegu 15. Wynik dwumeczu: 99:81 dla Motoru, który zdobył bonus.

CZYTAJ WIĘCEJ: Znamy "dziką kartę" na 3. finał IMP w Lublinie Motor z pewnym triumfem w Bydgoszczy. Kompletny powrót Przyjemskiego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty