Mateusz Domański, dziennikarz WP SportoweFakty: Jakie nastroje panują w Tarnowie przed nadchodzącą fazą play-off?
Kamil Góral, p.o. prezesa Unii Tarnów S.A.: Nastroje są bojowe. Będziemy robić wszystko, by klub awansował ligę wyżej, dlatego, że patrząc na frekwencję na naszym stadionie, na zaangażowanie kibiców, a przede wszystkim wszystkich lokalnych sponsorów, można wysnuć wniosek, że wszyscy są głodni awansu. Miejsce Unii Tarnów to na pewno nie jest druga liga. Jeżeli chodzi o wspomnianą frekwencję, to muszę przyznać, że z meczu na mecz jest coraz lepsza. Klub jest z tego bardzo zadowolony.
Czy przed meczem ze Startem będzie jakaś dodatkowa mobilizacja? Wynik tego spotkania może dać jakąś przewagę psychologiczną przed play-offami...
Z punktu widzenia sportowego na pewno będziemy mieć dwa takie dość konkretne treningi. Jeden najpewniej będzie zamknięty dla publiczności. Wówczas będziemy przygotowywać tor, korzystając oczywiście z sugestii zawodników. Chcemy, by był w stu proc. powtarzalny z treningu na mecz. Nie ukrywam, że to będzie też gra psychologiczna. Chcemy ich dość konkretnie zaskoczyć.
Czy myślicie o transferach?
Nie. Jesteśmy w przyjacielskich relacjach z zawodnikami i chcemy tym składem dokończyć sezon. Oczywiście pod warunkiem, że wszyscy będą zdrowi, a tak jest na ten moment, więc nic nie planujemy.
W kontekście Krajowej Ligi Żużlowej dużo mówi się o finansach. Zastanawiam się, czy stosowne jest stwierdzenie, że pieniądze na finiszu mogą być nawet ważniejsze niż kwestie stricte sportowe. Zgodzi się pan z tym, że sprawy finansowe mogą mieć kluczowe znaczenie?
I tak i nie. My na pewno będziemy się starać, by do zawodników zawsze trafiało jak najwięcej środków. Właśnie dlatego aktywność klubu jest tutaj zauważalna. Codziennie staramy się podpisywać jakąś umowę i namawiać lokalne firmy na współpracę. Pozyskanie dużych partnerów graniczy z cudem na tym etapie rozgrywek, więc staramy się zbierać środki od kilku podmiotów, co finalnie da nam satysfakcjonującą kwotę.
Robimy wszystko, by zawodnicy otrzymywali, jak najwięcej się tylko da. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w przypadku awansu i tak będziemy musieli wypłacić środki do końca października. Dlatego właśnie już czynimy rozmowy z Miastem czy władzami województwa małopolskiego i też z potencjalnymi firmami. Na razie odzew jest pozytywny i rozmowy trwają. Oczywiście nie chcę zapeszać, ale my - jako klub - wierzymy, że w końcu odbijemy się od dna. Wszystko nam sprzyja, jeśli chodzi o kibiców i frekwencję i daje siły do tego, by wprowadzić tarnowski żużel przynajmniej ligę wyżej.
Jak zatem z tymi finansami w Tarnowie jest? Jak duże zaległości macie?
Nie chcę mówić konkretnej kwoty. Zaległości oczywiście są i nigdy klub nie będzie mydlił nikomu oczu. Staramy się jednak z dnia na dzień płacić zawodnikom. Teraz dostaniemy dużą, większą transzę od naszego sponsora. Ci zawodnicy, powiedzmy, będą troszeczkę lepiej opłacani niż dotychczas.
Ale jakiego rzędu są to zaległości? Dwa, trzy, cztery mecze w tył?
Powiem szczerze, że trudno to określić. Jeden zawodnik ma zapłacone trochę więcej, inny trochę mniej. Przekazywałem już zawodnikom, że jeżeli nie uda nam się domknąć budżetu do ostatniego meczu, to na pewno do końca października będą oni "wyzerowani".
Czyli będziecie spokojni o licencję na Metalkas 2. Ekstraligę?
Tak. Powiem szczerze, że nie chciałbym wybiegać teraz w przyszłość, ale jestem po wstępnych rozmowach, których efekty - miejmy nadzieję - już niebawem będziemy mogli opublikować i wtedy kibice mogą być bardzo zadowoleni z naszych relacji z miastem.
Zatem te relacje z miastem mogą przynieść taki przełom dla Unii Tarnów?
Dokładnie tak. Ale tutaj też ukłony między innymi w stronę nowego prezydenta. Ja po prostu wierzę - jak każdy kibic - że wie, z jakimi trudnościami się zmagamy. Już oficjalnie zwróciłem się o pomoc do prezydenta. Jest on bardzo kompetentną osobą. Przede wszystkim warto podkreślić, że zawsze wysłuchuje naszych problemów. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Myślicie już o kadrze na kolejny rok?
Zaczynamy już takie rozmowy, ale teraz moim zadaniem jest stuprocentowa wypłacalność dla zawodników, których mamy. Jeżeli już to zrobimy, to wtedy ewentualnie będziemy ich prosić o pozostanie na kolejny rok.
Czy jest szansa na to, że kogokolwiek z tego składu uda się zatrzymać?
Będzie bardzo ciężko. Na pewno nie dziwię się zawodnikom, zważając na to, jak wszystko wyglądało w tym roku i jak zaczęliśmy sezon - na wariackich papierach. Będąc szczerym, podejrzewam, że nikt, będąc na moim miejscu, nie podjąłby decyzji o wystartowaniu w rozgrywkach. Warto jednak podkreślić, że teraz wiele osób chce pomagać spółce. Jest naprawdę duży odzew wśród lokalnych sponsorów. Co bardzo ważne, każdy sponsor jest naprawdę zadowolony i są zapewnienia, że współprace nie będą kończyć się na tym sezonie.
Rozumiem, że summa summarum nie żałuje pan przystąpienia do rozgrywek.
Na pewno nie żałuję. Proszę mi wierzyć, naprawdę otrzymuję dużo przychylnych wiadomości od kibiców. To też jest fajne i pokazuje, że warto to było zrobić.
A jakbym zapytał, dlaczego to właśnie wy awansujecie do 2. Ekstraligi, a nie Start Gniezno, to co by pan powiedział?
Argument dla mnie jest prosty. Mamy lepszych zawodników pod względem sportowym.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zengota, Kownacki i Kanclerz
Czytaj także:
> Menedżer PSŻ-u przygnieciony plagą kontuzji. Tym razem nie zgadza się z arbitrem
> Pawlicki zdegustowany wynikami Falubazu. " Nie chce już mi się mówić"