Krono-Plast Włókniarz Częstochowa nie wywalczył w Lublinie żadnych punktów, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie. Od początku meczu Lwy próbowały utrzymywać dystans kilku punktów straty, aż do 8. biegu, gdzie przewaga Koziołków sięgnęła dziesięciu oczek. Goście nie potrafili jednak wyrównać stanu meczu i pojedynek rozstrzygnął się po 14. wyścigu.
- To było trudne spotkanie. W końcówce byliśmy dość blisko, ale nie udało się. Kilku chłopaków dobrze się spisało, mi z kolei zabrakło prędkości na starcie. Nie narzekam, ale nie byłem wystarczająco dobry. Reszta bardzo dobrze walczyła, myślę, że nie mamy się czego wstydzić - komentował świeżo po spotkaniu Mads Hansen, reprezentant ekipy z Częstochowy.
Duńczyk nie próbował się zbytnio tłumaczyć, choć nigdy na lubelskim torze nie jeździł. 1 punkt i bonus to duże rozczarowanie dla niego samego.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
- Zawiodłem, choć wiem, że byłem tutaj pierwszy raz. Powinienem lepiej dobrać przełożenia. Nie zrobiłem żadnego dobrego startu, to trudne dla mnie. Tor bardzo mi się podobał, co prawda to mój debiut tutaj, nie wiem jak się zazwyczaj zachowuje, ale pogubiłem się z ustawieniami.
Hansenowi nie wychodziła jazda, stąd też został zmieniony po swoim trzecim wyścigu i więcej nie pojawił się na torze. Jak sam mówił, mógł liczyć na pomoc kolegów, ale nic to nie dało.
- Dostawałem bardzo dobre rady od Leona Madsena. U niego to wszystko grało, ale nie u mnie. Muszę się poprawić w następnym meczu.
Zobacz także:
Żużel. Sam Łoktajew meczu nie wygra. W Polonii nie wszyscy zachwycili