Żużel. Przed nimi najważniejszy mecz ostatnich lat. Tak Zengota mówi o starciu z ebut.pl Stalą

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota

Fogo Unia Leszno wciąż ma matematyczne szanse na to, by utrzymać się w PGE Ekstralidze. Na obiekcie im. Alfreda Smoczyka wszyscy wierzą, że w ostatniej rundzie uda im się dokonać w teorii niemożliwego.

Fogo Unia Leszno nie zamierza patrzeć na innych i skupia się na sobie, a dokładniej na tym, aby pokonać ebut.pl Stal Gorzów. Łatwo nie będzie, ale Grzegorz Zengota nie ukrywa, że to, co jest w ich rękach, to mogą rozstrzygnąć na swoją korzyść sami. O tym, co niezależne zadecyduje los, który może uśmiechnąć się do leszczynian.

Zengota pytany przez dziennikarza serwisu ekstraliga.pl, czy dopuszcza do siebie myśl, że spotkanie w Lublinie mogło być dla Fogo Unii przedostatnim w najlepszej lidze świata, odpowiedział: - Dopóki sprawa jest otwarta chcę się na niej skupiać. Zobaczymy po ostatniej kolejce, jaki będzie ostateczny układ. Wtedy dużo się wyjaśni i będziemy mogli odpowiedzieć na niektóre pytania. Zakładanie odpowiedzi jest wróżeniem z fusów, które nic nie daje.

- Liga w tym roku jest bardzo wyrównana, dawno już nie było takiej sytuacji, żeby lider tak bardzo odjechał, a 4 czy 5 drużyn było zainteresowanych walką o utrzymanie. Ja nie pamiętam takiej sytuacji ligowej, tegoroczny sezon jest dużo bardziej emocjonujący w dolnej części tabeli. Szkoda, że jako drużyna jesteśmy najniżej w tej układance. Ale jeszcze wszystko jest możliwe, być może finalnie szczęście uśmiechnie się do nas, bo na razie bywało z tym różnie - dodał żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Przy Alejach Zygmuntowskich leszczynianie musieli sobie radzić bez Janusza Kołodzieja. Goście zdawali sobie sprawę z tego, że będzie im ciężko wygrać, więc lider Fogo Unii otrzymał dodatkowy czas na regenerację i przygotowanie do najważniejszego starcia tego sezonu. Czy informacja o absencji byłego mistrza Polski podcięła skrzydła podopiecznym Rafała Okoniewskiego?

- Janusz jest filarem naszej drużyny, jego brak jest dużym problemem, z jego udziałem i obecnością, być może szybciej odczytalibyśmy panujące warunki, moglibyśmy skorzystać z jego wskazówek, co robić i w jakim kierunku zmierzać. Musieliśmy sobie jednak radzić bez Janusza. Finalnie być może ten wynik nie wygląda źle, ale my nie przyjeżdżamy po to, żeby cieszyć się z przegranych, chcemy wygrywać, walczyć o punkty nawet z najlepszymi, nawet z liderami tabeli na ich terenie - skomentował.

Czytaj także:
- Skandaliczny transparent na meczu ligi polskiej
- Selekcjoner reprezentacji Polski bez ogródek - dla nich nie ma miejsca w żużlu!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty