Gorzowianie w niedzielnym starciu prowadzili niemal od samego początku i w dwumeczu zwyciężyli 99:81. Wcale nie był to jednak spacerek. - To było naprawdę trudne spotkanie. Wygraliśmy sześcioma punktami u nich i wcale nie było takie pewne, że tu wygramy. Toruń ma mocny zespół. Mieliśmy u siebie dobrego ducha drużyny, dużo dobrych rozmów. Szczęśliwie pod koniec wyszliśmy na wysokie prowadzenie i wygraliśmy. To był dobry mecz dla każdego z nas - stwierdził Anders Thomsen.
Duńczyk w ostatnim czasie zalicza bardzo dobre występy. Na swoim koncie w tym roku ma już jeden płatny komplet, który zdobył przeciwko Betard Sparcie Wrocław. W pojedynku z KS Apatorem Toruń zabrakło niewiele. Na koniec spotkania przegrał bowiem z Robertem Lambertem.
Taka dyspozycja sprawia, że pojawiają się myśli o sięganiu po najwyższe laury. Nie ma z kolei strachu o motocykle. - Nie obawiam się o sprzęt. Jestem bardzo skoncentrowany na PGE Ekstralidze. Mam już brąz i srebro, więc w tym roku chcę złoty medal. Naprawdę chcę stanąć na szczycie. Pracujemy ciężko i walczymy. Mam naprawdę dobry kontakt z moim tunerem, dużo ze sobą rozmawiamy. On robi znakomitą robotę dla mnie - mówił o Krzysztofie Jabłońskim zawodnik ebut.pl Stali Gorzów.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?
W półfinale gorzowska drużyna podejmie wrocławian. - Są naprawdę mocni, ale uważam, że my jesteśmy naprawdę silni u siebie na torze. Widzieliście, że Vaculik świetnie zapunktował teraz w Grand Prix, więc jestem pewien, że pomoże nam znaleźć dobre ustawienia. Wszystko może się wydarzyć, ale widzę nas w finale - przyznał Thomsen.
Pierwszej spotkanie odbędzie się na Stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wlkp. - Dla mnie to jest w porządku. Musimy wygrać wysoko, a we Wrocławiu wszystko może się wydarzyć - zauważył Duńczyk.
W rundzie zasadniczej gorzowianie wygrali u siebie 55:35, a wcześniej na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu przegrali 34:56. To będzie jednak zupełnie nowe rozdanie, tym bardziej że Stanisław Chomski nie będzie mógł skorzystać z Oskara Fajfera. Do drużyny wprowadzono Adama Bednara. Debiut nie był oszałamiający, bo Czech zdobył jeden punkt, ale jechał poprawnie.
- Pamiętam poprzednie spotkanie, ale nie myślę o nim, tylko o tym, co przed nami. Jesteśmy na fali. Oczywiście brak Fajfera to duża strata dla nas. Staramy się jednak pomóc Bubbie (Adamowi Bednarowi - przyp. red.), żeby stał się lepszym zawodnikiem. Wprowadzamy go do drużyny i robimy, co w naszej mocy, by jechał lepiej. Miejmy nadzieję, że tak będzie. Wracaj do zdrowia Oskar, ponieważ cię potrzebujemy - zakończył Anders Thomsen.
Czytaj dalej:
Komarnicki nie zostawia suchej nitki na Woźniaku
Apator silniejszy w półfinale?