Abramczyk Polonia ma szansę po jedenastu latach wrócić do PGE Ekstraligi. Bydgoszczanie nigdy nie byli tego tak blisko, bo po raz pierwszy awansowali do finału na zapleczu elity. Na drodze klubu znad Brdy stanie Innpro ROW Rybnik.
Podopieczni Tomasza Bajerskiego i Krzysztofa Kanclerza w półfinale w dobrym stylu wyeliminowali Arged Malesę Ostrów. Samą rywalizację z Wielkopolanami określano jako "finał w półfinale". Większość ekspertów uważa, że faworytem zbliżającego się finału będzie Polonia.
- Ja się z tym nie zgadzam. ROW zbudował bardzo mocny i konkurencyjny zespół. Już przed sezonem niektórzy nie dawali szans rybnickiej drużynie, by ta zaszła do takiego etapu. Ja tonowałem nastroje. Liczba malkontentów wzrosła przede wszystkim po wysokich porażkach w Bydgoszczy i Ostrowie. Ostatecznie jednak ROW udowodnił swoją wartość i jest jeden dwumecz od końcowego sukcesu - mówi WP SportoweFakty były zawodnik klubu z Rybnika i reprezentant Polski Jerzy Gryt.
"To już historia"
Patrząc na przebieg rundy zasadniczej można łatwo dojść do wniosku, że Abramczyk Polonia do najwygodniejszych zespołów dla ROW-u nie należy. Bydgoszczanie wygrali u siebie aż 61:29, a w rewanżu byli górą również w Rybniku (48:41).
- Sport jest tylko sportem. Wydarzenia torowe są trudne do przewidzenia. Nie oglądałbym się za siebie. Mecz meczowi nie jest równy. ROW przegrał wysoko w Bydgoszczy, ale teraz to już tylko historia. Nie uważam, żeby to mógł być wyznacznik czegokolwiek - komentuje żużlowiec, który w 1971 roku został Indywidualnym Mistrzem Polski.
Jego zdaniem, w finale dojdzie do niespodzianki
W finale nie zabraknie elektryzujących pojedynków. Przede wszystkim oczy kibiców będą zwrócone na Brady'ego Kurtza i Krzysztofa Buczkowskiego, dwóch najskuteczniejszych zawodników Metalkas 2. Ekstraligi.
Ciekawie zapowiadają się również wyścigi z udziałem Jakuba Jamroga, Andreasa Lyagera, Kaia Huckenbecka i Rohana Tungate'a, plasujących się w tej samej klasyfikacji kolejno na pozycjach 10-13. Obie drużyny mają wyrównane składy. Wyliczając atuty bydgoszczan, trudno zapomnieć także o Mateuszu Szczepaniaku i Timie Soerensenie.
- Polonia jest niestabilna. Porównałbym ją do Apatora, rywalizującego na wyższym szczeblu. Torunianie byli zdolni, żeby pokonać każdy zespół. Najpierw wyraźnie wygrali u siebie z Motorem Lublin, a potem zostali rozbici na wyjeździe i pożegnali się z marzeniami o złotych medalach. Bydgoszczanie są do nich podobni. Raz pojadą, a raz nie. ROW ma bardzo mocny zespół. Przede wszystkim wyróżniłbym w nim duet Australijczyków, ale również Jakuba Jamroga. Na dobrą sprawę w tej chwili jestem rozczarowany tylko postawą młodzieżowców. Stawiam, że rybniczanie wygrają oba mecze, a jeśli nawet przegrają w Bydgoszczy, to minimalnie i finalnie to oni awansują do PGE Ekstraligi - podsumowuje Jerzy Gryt.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także: