Żużel. Odbyło się spotkanie w sprawie Orła Łódź. Skrzydlewski komentuje

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski i Rohan Tungate
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski i Rohan Tungate

Okazuje się, że kilka tygodni temu za pośrednictwem władz polskiego żużla udało się zorganizować spotkanie potencjalnych kupców Orła Łódź. W negocjacje była zaangażowana duża spółka, która od lat jest w żużlu i mogłyby przejąć łódzki ośrodek.

Efekt tych rozmów może być jednak dość zaskakujący dla tych wszystkich, którzy liczyli na to, że za chwilę Orzeł znajdzie nowego właściciela. Choć jedna ze spółek wydawała sie żywo zainteresowana przejęciem klubu, to z naszych informacji wynika, że na razie sprawa nie ruszyła do przodu choćby o krok.

Od rozmowy minęło już kilka tygodni, to ani podczas spotkania, ani po nim nie udało się dojść do konkretów. Skończyło się na jednej zdawkowej rozmowie z Witoldem Skrzydlewskim. Przypomnijmy, że już w połowie sezonu obecny właściciel H.Skrzydlewska Orła Łódź mówił w wywiadach, że jest gotowy sprzedać klub za złotówkę i odda go choćby bezdomnemu. Dziś wiadomo, że podtrzymuje tę deklarację.

Postanowiliśmy zapytać jedną z osób, która brała udział w tych rozmowach o to, jak wyglądały te wstępne rozmowy. Choć mowa o bardzo poważnym biznesmenie, to jego relacja może nieco szokować.

ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji

- Z naszej perspektywy wszystko wciąż wygląda jak gra polityczna. Bardziej wygląda to jak próba wywarcia presji na władze miasta, a my w czymś takim nie chcemy uczestniczyć - mówi nam jedna z osób, która jeszcze do niedawna była zainteresowana przejęciem żużla w Łodzi.

O to, aby żużel w tym mieście przetrwał zaangażowane są także władze PGE Ekstraligi, ale jedyne co mogą robić, to sondować rynek w poszukiwaniu potencjalnych nabywców Orła. Reszta zależy już od samych zainteresowanych.

- To nie jest żadna gra polityczna. To całkowita nieprawda. Podtrzymuję decyzję o wycofaniu się z żużla. Do tej pory nie pojawił się nikt poważny, kto złożyłby oficjalną ofertę kupna klubu. Ja takiej osobie oddam to za złotówkę. Mnie już w żużlu nie ma - komentuje informacje Witold Skrzydlewski.

Obecnie sytuacja łodzian nie jest najlepsza, bo klub nie uczestniczy w rozmowach transferowych, a jest już pewne, że z klubu odeszli dwaj liderzy, czyli Luke Becker (trafi prawdopodobnie do Wilków Krosno) oraz Oliver Berntzon, który w przyszłym roku będzie zdobywał punkty dla Arged Malesy. Oczywiście potencjalny nowy właściciel klubu ma jeszcze szansę zbudować mocny skład, bo na rynku dostępnych jest mnóstwo wartościowych zawodników zagranicznych.

Pytanie jednak, czy faktycznie dojdzie do sprzedaży klubu. Zastanawiające jest to, że Skrzydlewski już zapowiedział, że zamierza ubiegać się o licencję dla klubu na kolejny sezon. Z tego co wiadomo, niedługo ma odbyć się kolejna tura rozmów już w znacznie węższym gronie. Znalezienie kogoś, kto będzie w stanie wydać nawet pięć milionów złotych rocznie na utrzymanie klubu może być jednak znacznie trudniejsze niż mogło się to wydawać jeszcze kilka tygodni temu.

W tym momencie przesądzone wydaje się odejście z klubu Skrzydlewskiego, a drugiego tak hojnego właściciela już raczej ten klub nie znajdzie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty