Żużel. Prezes Stali krytykuje Włókniarza. "Poza naszymi plecami odbyły się jakieś rozmowy"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Franciszek Majewski
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Franciszek Majewski

Trwa zamieszanie wokół Franciszka Majewskiego, który w trakcie sezonu trafił na wypożyczenie z Abramczyk Polonii do Texom Stali. Kluby uzgodniły też warunki transferu definitywnego, ale niedawno do gry włączył się Włókniarz Częstochowa.

Sprawa jest o tyle zaskakująca, że Majewski w tegorocznym sezonie jeździł niewiele w barwach bydgoskiego klubu i dlatego poprosił o zgodę na transfer. Prezes Jerzy Kanclerz nie robił mu problemów. Abramczyk Polonia i Texom Stal miały także od razu ustalić, że po sezonie dojdzie do wykupienia młodzieżowca.

Teraz mamy jednak zamieszanie, bo szef bydgoskiego klubu powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, że Majewski najchętniej wróciłby do Bydgoszczy. Czy to oznacza, że junior nie będzie startować w przyszłym roku w Rzeszowie?

- Z podpisanych dokumentów wynika, że mamy tego zawodnika. Będziemy z nim rozmawiać, ale nie widzę innej opcji niż kontynuacja kariery w Rzeszowie. To my wyciągnęliśmy do niego rękę, kiedy nie jeździł - mówi nam prezes Texom Stali Michał Drymajło.

ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji

- Nie słyszałem wersji, że zawodnik nie chce u nas jeździć, natomiast w tej dyskusji kluczowa jest inna kwestia. Ktoś wyłożył już na niego pieniądze. Mam dużo sympatii do żużlowców i często im pomagam, ale na co dzień stoję na czele organizacji. Odpowiadam przed radą nadzorczą i dlatego muszę dbać o interes klubu - tłumaczy.

Prezes Texom Stali mówi o tym, że transfer Majewskiego nie podlega dyskusji. W jego ocenie w podpisanej umowie nie ma żadnej luki. - Oczywiście, że mamy na to papiery. Odkąd jestem w Rzeszowie, zawsze zabezpieczamy się prawnie. Każdy dokument, który opiewa na większe kwoty, przechodzi przez dwie kancelarie, bo takie mamy zapisy w statucie. Nie sądzę, że klub ekstraligowy, który jest w tej sprawie stroną trzecią, znalazł jakąś lukę - zauważa.

Nieoficjalnie wiadomo, że klubem ekstraligowym, którego nazwy prezes Stali wymieniać nie chce, jest Krono-Plast Włókniarz. Jednak w jego ocenie to właśnie zainteresowanie częstochowian może być przyczyną całego zamieszania.

- Myślę, że swoje zrobiła magia PGE Ekstraligi. Ten klub mógł się włączyć do walki o zawodnika, ale nie tak powinien się za to zabierać. W takich przypadkach najpierw należy kontaktować się z prezesem, który ma kartę zawodniczą lub tym, który ją wykupuje. Wtedy ustala się warunki, a dopiero później miesza się żużlowcowi w głowie. Mam wrażenie i takie dochodzą do mnie sygnały, że poza naszymi plecami odbyły się jakieś rozmowy, choć podkreślam, że mamy dokumenty. Być może menedżer zawodnika nie ma świadomości, co podpisaliśmy z Polonią Bydgoszcz - wyjaśnia Drymajło.

- Poza tym Franciszek Majewski ma z nami prekontrakt na trzy lata, a więc do końca wieku juniora. A prekontrakt można podpisać tylko, kiedy ma się umowę pomiędzy klubami. Zapewniam, że zawarliśmy odpowiedni paragraf o wykupie, więc nie rozumiem za bardzo tego zamieszania. Myślę zatem, że o transferze do PGE Ekstraligi należy rozmawiać z Texom Stalą Rzeszów - podsumowuje działacz.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty