Innpro ROW Rybnik po awansie do PGE Ekstraligi nie jest w zbyt komfortowej sytuacji, bo nie dość, że na rynku nie pozostało wielu zawodników, to klubowi koło nosa przechodzą kolejne szanse na ciekawe transfery. Już wiadomo, że beniaminka nie wzmocnią Szymon Woźniak, czy Andrzej Lebiediew. Klub szuka jednak nie tylko liderów, ale także zawodnika U24.
Idealnym wyborem na tę pozycję wydawał się Jan Kvech, który w swojej karierze ścigał się już w barwach tego klubu. Jego powrót śmiało, można by określić dużym sukcesem rybniczan. Choć jeszcze kilka dni temu sprawa wydawała się otwarta, to obecnie wszystko wskazuje na to, że Czech będzie ścigał się dla KS Apatora Toruń.
- Rozmawiam z władzami Apatora i faktycznie jest szansa, że będę tutaj jeździł. Nie mogę jednak nic więcej powiedzieć. Faktycznie miałem więcej ofert, ale zdecydowałem, że ważny jest dla mnie luz w drużynie, a ja mógł skupić się na swoich biegach, bez potrzeby martwienia się o to, czy po jednym słabszym biegu ktoś mnie będzie zastępował. Chcę się rozwijać i szukam dobrego miejsca dla siebie - przyznał Jan Kvech.
ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji
Transfer Kvecha do Apatora, to kolejna bardzo zła wiadomość dla Innpro ROW-u Rybnik. Władze tego klubu bardzo późno rozpoczęły negocjacje z zawodnikami i obecnie na rynku nie zostało zbyt wielu wolnych zawodników na ekstraligowym poziomie. Z Polaków w ich zasięgu są Gleb Czugunow i Maksym Drabik, a zagranicznych opcji, choć jest więcej, to nie wydają się bardzo przekonujące (Rohan Tungate, Nicki Pedersen, Chris Holder).
Kvech był bardzo cennym zawodnikiem i to mimo tego, że ten rok nie należał dla niego do zbytnio udanych. W NovyHotel Falubazie Zielona Góra nie miał pewnego miejsca w składzie, co spowodowało, że wziął udział w zaledwie 50 wyścigach, w których zdobył tylko 61 punktów. Tegoroczny wynik był znacznie poniżej oczekiwań nie tylko dla samego zawodnika, ale także jego klubu. Zielonogórzanie bez żalu rozstali się więc z Czechem na początkowym okresie giełdy transferowej.
- Dziękuje Falubazowi za pięć sezonów. Rozstaliśmy się, ale ja wciąż mam dobre wspomnienie i to nawet z tego sezonu. To nie była moja decyzja, bo przecież wiadomo, że miał przyjść Leon Madsen i Tai Woffinden, a dla mnie zabrakłoby miejsca w tej konfiguracji. Nie wiem, co się wydarzyło, że ostatecznie Woffinden nie podpisał tam kontraktu - mówi Kvech.
Motoarena wydaje się jednak dla niego dobrym miejscem, co potwierdził choćby podczas ostatniego Grand Prix w Toruniu, które zakończył na szóstym miejscu z dorobkiem 11 punktów.
Będzie Mógł się uczyć od takich zawodników jak Emil Lambert Dudek Michelsen a trolle jak beka i inne niech dalej wypisuje swoje głupoty