Chociaż Orlen Oil Motor Lublin był i nadal jest faworytem finałowego dwumeczu PGE Ekstraligi, wiele osób oraz ekspertów uważało, że Betard Sparta Wrocław zdoła wygrać spotkanie na własnym owalu, dzięki czemu pojedzie na rewanż z pewną zaliczką.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Drużyna z Dolnego Śląska prowadziła tylko raz, po dziewiątym wyścigu. Już po chwili przyjezdni jednak odpowiedzieli i więcej miejscowym nie pozwolili się do siebie zbliżyć, tryumfując ostatecznie 47:43.
- Niestety zostaliśmy pokonani pierwszy raz w tym sezonie na domowym obiekcie, ale walczyliśmy do końca. Na tyle było nas stać. Liczyliśmy na zwycięstwo i bronienie tej przewagi w Lublinie. Stało się inaczej. Aczkolwiek przed nami jeszcze 15 gonitw i się nie poddajemy - powiedział po meczu w rozmowie z mediami klubowymi Dariusz Śledź.
ZOBACZ WIDEO: Finansowe eldorado? Gwiazda ligi wprost o swoich zarobkach
Nie da się ukryć, że Orlen Oil Motor jest o krok od trzeciego drużynowego mistrzostwa Polski z rzędu. Betard Sparta musiałaby dokonać niemal niemożliwego, aby odwrócić losy finału. W końcu lublinianie w obecnym sezonie wygrali wszystkie spotkania na swoim torze.
Co więcej, zaledwie dwie drużyny zdobyły tam przynajmniej 40 punktów - Krono-Plast Włókniarz Częstochowa (48:42 - dop.red.) oraz wrocławianie (50:40 - dop.red). - Obiecujemy walkę i zobaczymy - podsumował szkoleniowiec zespołu z województwa dolnośląskiego.