Co do tego, że Wiktor Przyjemski jest utalentowanym młodzieżowcem, to nikogo nie trzeba przekonywać. Jednak mało kto spodziewał się, że bydgoszczanin w takim stylu może przywitać się z PGE Ekstraligą. Ze średnią ponad dwóch punktów na wyścig skończył zmagania na 13. miejscu, choć długo był w czołowej dziesiątce. Mocno przyczynił się do złotego medalu Orlen Oil Motoru Lublin w Drużynowych Mistrzostwach Polski.
- Ja robiłem swoje i starałem się pomagać drużynie tak, jak mogłem. Cieszę się, bo faktycznie wygląda na to, że mentalnie dałem sobie radę. Dla większości kolegów był to już kolejny finał, mój - pierwszy. Pytali się przed meczami, jak się trzymam, czy stres mnie nie zjada? Przyznam, że było w porządku. Oczywiście, czułem, że to wyjątkowe spotkania, ale ten dreszczyk raczej mnie napędzał, a nie paraliżował. Wyścigi o największą stawkę są najfajniejszą częścią tej roboty - przyznał Przyjemski w rozmowie z redbull.com.
Oprócz tego Przyjemski został m.in. mistrzem świata - indywidualnie i drużynowo, a do tego dorzucił jeszcze krążki mistrzostw Europy czy w rozgrywkach młodzieżowych w Polsce. Do pełni szczęścia zabrakło najwyższego stopnia podium w MIMP.
ZOBACZ WIDEO: Woźniak o swoim udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika
- Nie ma co ukrywać, to był fantastyczny sezon. Faktycznie, mnóstwo imprez i cyklów udało się wygrać - indywidualnie, albo z kolegami z reprezentacji. Na pewno nigdy nie zapomnę tego roku. Był dla mnie szczególnie istotny z kilku powodów. Pierwszy raz zmieniłem barwy klubowe i zadebiutowałem w PGE Ekstralidze - dodał.
- To duże i ważne zmiany w sportowym życiu. Do tego jazda w wyjątkowo dużej liczbie imprez rangi mistrzowskiej. Ten sezon był naprawdę bardzo intensywny. Cieszę się, że dałem radę. Że wytrzymałem fizycznie i sportowo nie dałem plamy - skomentował.