W latach 2020-2021 kalendarz Grand Prix torpedowany był przez pandemię COVID-19. Wymuszało to w harmonogramie szereg zmian. W drugim z tych sezonów ściganie w światowym cyklu ruszało dopiero w lipcu, od podwójnego ścigania w czeskiej Pradze. Pierwszego dnia zwycięstwo odniósł znajdujący się w tamtym czasie w wybornej, żeby nie powiedzieć w życiowej formie Maciej Janowski.
Reprezentant Polski w finałowym biegu rywalizował z Emilem Sajfutdinowem, Tai'em Woffindenem i Fredrikiem Lindgrenem. Szwed wypisał się z walki o triumf po tym, jak dotknął taśmy, więc pościg za pierwszym miejscem odbywał się de facto w trzyosobowym składzie.
Po starcie na czoło stawki wysforował się Sajfutdinow, który smak zwycięstwa na Stadionie Marketa poznał już w 2009 roku, kiedy zaliczał debiut w serii GP. Rosjanin jechał pierwszy, ale nie zamierzał tak tego zostawiać arcyszybki Janowski. Na premierowym okrążeniu zażegnał niebezpieczeństwo ze strony Woffindena, a już pod koniec drugiego, na prostej startowej, maksymalnie rozpędził maszynę i przedarł się na pierwszą pozycję. I nie pozwolił zarazem Sajfutdinowowi na ripostę.
Janowski dotarł do mety jako pierwszy i został liderem cyklu, utrzymując ten fotel po drugim dniu w Pradze, w którym zwycięstwo odniósł Artiom Łaguta. W kolejnych tygodniach (zresztą w kolejnych latach także) Polak nie wspiął się już na najwyższy stopień podium w GP. W 2021 ton rywalizacji nadawali bowiem Łaguta i Bartosz Zmarzlik, którzy z pozostałych dziesięciu turniejów wygrali solidarnie po pięć. Mistrzem świata został zawodnik pochodzący z Rosji.
Zobacz wygraną Janowskiego w finale GP Czech w Pradze w 2021 roku:
ZOBACZ WIDEO: Woźniak o udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika