Żużel. Nie tylko Stal ma kłopoty. Szokująca informacja na temat jednego z klubów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

- Jest klub, który jednemu ze swoich liderów, który raczej problemów z formą nie miał, zapłacił za, uwaga, jedno spotkanie - przyznaje Krzysztof Cegielski. Kłopoty Stali są dla niego jednak szczególnie trudne z powodu przywiązania do Gorzowa Wlkp.

Klub z województwa lubuskiego ma obecnie ogromne kłopoty. Zaangażowani w ich rozwiązanie są nie tylko działacze, ale także prezydent miasta Jacek Wójcicki oraz Władysław Komarnicki. Mimo wszystko można stwierdzić wprost, że ebut.pl Stal tak naprawdę stoi nad przepaścią i najbliższe godziny czy dni zaważą na jej dalszym losie.

Klub zapłacił za jedną potyczkę

- Jestem na bieżąco z tym, co się dzieje i ostatnia informacja o wysokości zadłużenia naprawdę zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Byłem świadomy zaległości, choć sami zawodnicy informowali mnie, że nie są one aż tak duże i nie dotyczą tak wielu meczów. Wydawało się, że poprzednie transze uratują sytuacje tak, jak w kilku innych miejscach - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Krzysztof Cegielski.

- Poza Gorzowem nie wszędzie jest również zbyt kolorowo. Taka ciekawostka, jest klub, który jednemu ze swoich liderów, który raczej problemów z formą nie miał, zapłacił za, uwaga, jedno spotkanie - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"

Warto zaznaczyć, że zgodnie z artykułem 234 ustępem drugim regulaminu przynależności klubowej w sporcie żużlowym: "zawodnik może wnioskować do podmiotu zarządzającego o rozwiązanie kontraktu z winy klubu w razie rażącego naruszenia przez klub swoich zobowiązań, w szczególności zobowiązań do zapłaty wynagrodzenia. Wniosek może być złożony, gdy zaległość finansowa klubu względem zawodnika przekracza 60 dni".

Żużlowcy jednak nie korzystają z tego prawa, mając też świadomość, że ostatecznie w większości przypadków zaległości są regulowane. Jak podkreśla Krzysztof Cegielski, wcześniej wspomniany ośrodek także bezproblemowo spłaci do końca października wszystko, co musi.

"Mam Stal w sercu"

Dla 45-latka los Stali jest szczególnie ważny i wszelkie wydarzenia są dla niego bardzo trudne. Były żużlowiec w końcu pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego i to właśnie w klubie z tego miasta stawiał swoje pierwsze żużlowe kroki. W tych barwach zdobył także licencję żużlową oraz zdobywał debiutanckie ligowe punkty.

- Mam Stal w sercu, wychowałem się na tym stadionie. Wszystkiego się tutaj uczyłem. Przyszłość tego ośrodka wielokrotnie wisiała na włosku, ale to była zupełnie inna sytuacja. Wydawało mi się, ze w dzisiejszych czasach prowadzenie klubu w PGE Ekstralidze jest najprostsze spośród wszystkich lig, ponieważ ta pomoc z różnych stron jest ogromna. Wiele razy jednak powtarzałem, czy prezesi mają 100 złotych, czy 100 milionów, to i tak wydadzą dwa razy więcej, niż mają. Dzisiaj niestety po raz kolejny to się potwierdza - przyznaje Cegielski.

W ostatnich tygodniach w zespole z województwa lubuskiego działo się naprawdę wiele. Najpierw ze stanowiskiem głównego szkoleniowca pożegnał się Stanisław Chomski, później postanowiono dać wolną rękę w szukaniu nowej drużyny Szymonowi Woźniakowi i ogłoszono pozyskanie Andrzeja Lebiediewa. Obecnie za to niemal pewne jest, że z klubu odejdzie Jakub Miśkowiak. Gorzowianie zresztą ogłosili to na swoich mediach społecznościowych, lecz po chwili informację tę usunęli.

- Widać, że ostatnie tygodnie w Stali są bardzo nerwowe, jeśli chodzi o sytuacje z trenerem, Szymonem Woźniakiem i Jakubem Miśkowiakiem. To wszystko były ruchy chaotyczne. Sytuacja finansowa chyba trochę przerosła zarządzających w klubie. Niewątpliwie jest to absolutnie największy kryzys Stali w ostatnich latach - podsumowuje Krzysztof Cegielski.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty