Żużel. Trener cudotwórca. W Gdańsku zrobił coś z niczego

Wikimedia Commons / Na zdjęciu: Romuald Łoś
Wikimedia Commons / Na zdjęciu: Romuald Łoś

Romuald Łoś to jedna z najbardziej zasłużonych postaci w polskim żużlu, choć zawsze był w cieniu tych, którzy odnosili sukcesy. Za to, co zrobił jako trener w Wybrzeżu Gdańsk, został legendą za życia.

W tym artykule dowiesz się o:

Romuald Łoś urodził się 23 października 1950 roku w Opolu. Od dziecka kochał motocykle. Jako nastolatek rozpoczął treningi w miejscowym Kolejarzu. Jednak jeszcze jako adept, nie mając licencji, przeniósł się do Zielonej Góry i trafił pod skrzydła legendarnego trenera Stanisława Sochackiego.

W Zielonej Górze Łoś startował w latach 1967-1976 i sięgnął z zespołem po brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Był solidnym punktem drugiej linii. Następnie przeniósł się do drugoligowego Startu Gniezno i tam był już jednym z liderów zespołu. Po sezonie 1980 zakończył karierę i zajął się pracą szkoleniową.

Jako trener pracował z zespołami z Gniezna, Rawicza, Opola, Wrocławia, Ostrowa, Rybnika oraz Gdańska. Jego wychowankami byli m.in. Jacek Gomólski, Tomasz Fajfer i Krzysztof Jabłoński. Najbardziej został zapamiętany z pracy w Gdańsku. Dzięki temu, co zrobił, został legendą za życia.

ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"

Początek XXI wieku przyniósł w Gdańsku bardzo trudne chwile. W 2002 roku Wybrzeże było beniaminkiem Ekstraligi. Po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej, z zespołu odeszło dwóch liderów - 22-letni Krzysztof Cegielski oraz starszy o dwa lata Nicki Pedersen. Kogo zatrudniono w zamian do rywalizacji w Ekstralidze? Paweł Duszyński, który w poprzednim sezonie I ligi miał średnią 1,356 i był już seniorem, młody zawodnik z Grudziądza Maciej Kierzkowski, doświadczony Łotysz z polskim paszportem Andrzej Korolew oraz Krzysztof Pecyna, który miał za sobą nieudany sezon w Lesznie. W trakcie sezonu dołączyli również doświadczeni Szwedzi - Stefan Andersson i Henrik Gustafsson.

W składzie pozostali także Tomasz i Marek Cieślewiczowie, Adam Fajfer, Tomasz Piszcz, Mirosław Giżycki oraz trzej wychowankowie. Nie miało to jednak szans na sukces. W inauguracyjnym meczu Ekstraligi gdańszczanie przegrali z Polonią Bydgoszcz 32:58, wygrywając indywidualnie tylko trzy biegi, a tydzień później, w Lesznie, ulegli Unii 17:73. Do połowy sezonu Wybrzeże zdobyło zaledwie jeden punkt, remisując z zespołem z Piły. W międzyczasie przegrali także u siebie ze Stalą Gorzów, dla której było to jedyne zwycięstwo w rundzie zasadniczej.

Romuald Łoś robił wszystko, co mógł, ale w klubie brakowało funduszy na podstawowe rzeczy. Współpracował nawet z Politechniką Gdańską, by za pomocą krzywek do motocykli poprawić wyniki drużyny. Kibice mogli usłyszeć przez głośniki podziękowania dla prywatnego kibica za wypożyczenie agregatu prądotwórczego, gdyż klub miał odcięty prąd i organizacja zawodów była zagrożona. Po awansie pojawiły się ogromne długi, które wielokrotnie przekraczały budżet klubu. W rywalizacji z najlepszymi zawodnikami na świecie, młodzi zawodnicy z Gdańska często jeździli na motocyklach, które były naprawiane za pomocą taśmy klejącej (w całym sezonie mieli 37 defektów - dla porównania, w sezonie 2022 w PGE Ekstralidze było tylko 32 defekty). W 7. kolejce Wybrzeże przegrało we Wrocławiu 22:68.

Pomimo słabych wyników, gdańskie trybuny były pełne, często zapełnione nawet przez 10 tysięcy kibiców. Po klęsce we Wrocławiu, Wybrzeże zakontraktowało Henrika Gustafssona, który po siedmiu latach spędzonych w Polonii Bydgoszcz nie zmieścił się w składzie (zakończył sezon 2001 ze średnią 1,278) i był dostępny na rynku. W Gdańsku pojawił się w czarnym kevlarze, a jego wygląd nie kojarzył się z profesjonalnym sportowcem, jednak w meczu z Atlasem Wrocław "pozamiatał"! Pomimo defektu na drugiej pozycji, zdobył 14 punktów, a Wybrzeże, mając aż pięć defektów w jednym meczu (w tym trzy na punktowanych pozycjach), wygrało 46:44.

Cztery dni później gdańszczanie wygrali 47:43 z Apatorem Toruń, w którego składzie był idol gdańskich kibiców - Tony Rickardsson, który zdobył zaledwie jeden punkt więcej niż Tomasz Cieślewicz, Stefan Andersson i Henrik Gustafsson. W rundzie zasadniczej Wybrzeże zremisowało w Gorzowie, a w fazie finałowej wygrało jeszcze trzy mecze, co dało im 7. miejsce.

To jednak nie zapewniało bezpośredniego utrzymania w lidze. W barażach gdańszczanie zmierzyli się z drużyną z Gniezna, która miała znacznie większy budżet. W Gnieźnie Start, z Krzysztofem Cegielskim w składzie, wygrał 49:41, natomiast w rewanżu, przy deszczowej pogodzie, co było atutem Wybrzeża, gospodarze wygrali podwójnie 14. bieg, zapewniając sobie utrzymanie. Tysiące kibiców wbiegło wtedy na tor, a sędzia zakończył spotkanie.

Z czternastoosobowej kadry Wybrzeża jedynie Marek Cieślewicz i Adam Fajfer poprawili swoje wyniki w kolejnych sezonach Ekstraligi, a większość składu nigdy więcej nie wystąpiła w najwyższej lidze świata.

Romuald Łoś w 2002 roku zrobił coś z niczego. W swojej karierze jako żużlowiec reprezentował Zgrzeblarki Zielona Góra i Start Gniezno, a jako trener pracował z drużynami z Gniezna, Rawicza, Opola, Wrocławia, Ostrowa Wielkopolskiego oraz Rybnika. Zmarł 17 stycznia 2009 roku, po długiej walce z chorobą nowotworową.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty