Erik Riss może zaliczyć sezon 2024 do udanych, osiągając sukcesy zarówno na torze żużlowym, jak i długich obiektach. Niemiec przyczynił się do zwycięstwa swojej reprezentacji w turnieju o drużynowe mistrzostwo świata. Dodatkowo Riss sięgnął po tytuł indywidualnego mistrza Niemiec i prezentował dobrą formę w ligach brytyjskiej i polskiej.
- W tym roku byłem bardzo zmotywowany, ponieważ w 2023 roku problemy zdrowotne wpłynęły na moje występy. Wielu ludzi już mnie skreśliło, a w Anglii nie znalazłem klubu - powiedział Riss dla speedweek.com.
- To dodało mi energii, by wrócić silniejszym, co się udało. W Polsce miałem najlepszy sezon, regularnie punktowałem dla Landshut, a w Anglii lekko poprawiłem średnią. Mistrzostwa Niemiec były wisienką na torcie - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Wróbel, Kołodziej i Cegielski
Riss przyznał, że od początku roku celował w zdobycie mistrzostwa na krajowym podwórku. - Już na starcie sezonu postawiłem sobie za cel zdobycie złotego medalu. Trochę żałowałem, że kilku czołowych zawodników nie startowało, ale to zrozumiałe. W takiej sytuacji zrobiłbym to samo. Szkoda, że przez to mistrzostwa straciły na prestiżu, ale wciąż trzeba było pokonać takich zawodników jak Kevin Woelbert - skomentował.
Na sezon 2025 Erik Riss przedłużył kontrakt z Trans MF Landshut Devils na występy w polskiej lidze i planuje starty w jeszcze dwóch ligach. Nie będzie to z pewnością któraś z dwóch klas rozgrywkowych w Szwecji, ani też liga duńska, bowiem jest to dla niego nieopłacalna opcja.
- Anglia jest bardziej logiczna, bo teraz tam mieszkam. Chcę jeździć w Anglii, Polsce i w otwartych turniejach w Niemczech. Rozważam także drugą ligę w Anglii (Championship - dop. red.), bo w tym roku miałem za mało startów. Postanowiłem skupić się na pierwszej lidze (Premiership), ale z perspektywy czasu chciałbym jeździć więcej. Trudno wejść w rytm przy jednym-dwóch startach tygodniowo - podsumował.