Działacze Trans MF Landshut Devils zapowiadali, że skład drużyny z Bawarii nie jest jeszcze w stu procentach skompletowany, bowiem szukano zawodnika, który zgodzi się na rolę oczekującego, a ponadto celem było wzmocnienie formacji U24. Ostatecznie zakontraktowano nie dwóch, a trzech zawodników, bowiem nieco nadprogramowo w zespole wylądował Kim Nilsson.
- Kim jest oczywiście gwarantem punktów dla naszej drużyny, a jego sympatyczna osobowość ma ogromne znaczenie dla zespołu. Szybko dał znać, że chce zostać w Landshut, ale musiał jeszcze rozwiązać kilka spraw logistycznych i związanych z mechanikami. Teraz wszystko się zgadza i jesteśmy niesamowicie szczęśliwi z jego przedłużenia kontraktu - powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Gerald Simbeck, prezes ekipy z Bawarii.
Szwed długo zabiegał o to, by znaleźć miejsce w H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, bowiem liczył, że jego niskie warunki finansowe będą kluczowe w momencie, kiedy klub nie chce wydać zbyt wiele na kontrakty. Tak się jednak nie stało.
ZOBACZ WIDEO: Cegielski dostał ofertę przejęcia klubu. "Nie skusiłem się"
- Kocham ten klub i jego kibiców. Atmosfera jest doskonała, działacze pracują bardzo profesjonalnie, a nasze relacje są pełne zaufania i uczciwości. Jesteśmy tutaj prawdziwą żużlową rodziną - działacze, zawodnicy, sponsorzy i kibice trzymają się razem, co sprawia, że jazda dla tego klubu to czysta przyjemność. Miniony sezon nie spełnił naszych oczekiwań, ale wszyscy zachowali spokój, a kibice, nawet w trudnych chwilach, byli naszym solidnym wsparciem - mówił Szwed.
W minionym sezonie Kim Nilsson wykręcił 82 punkty i 8 bonusów w 42 wyścigach, co przełożyło się na średnią biegową 2,143 i szóste miejsce w statystykach Krajowej Ligi Żużlowej. Znacznie lepiej wiodło mu się na obiekcie w Bawarii, gdzie wykręcił średnią 2,400 punktu na wyścig. Na wyjazdach ledwie przekroczył 1,9 pkt/bieg.