Warto wspomnieć, że w 2026 roku Glasgow Tigers będzie obchodzić 80 lat swojego istnienia, dlatego można spodziewać się, że klub ten przygotuje coś naprawdę ekscytującego na tę okazję. Na razie poprzestaje co jakiś czas na pokazywaniu żużlowemu światu oryginalnych pomysłów wychodzących spod ręki działu marketingowego.
Szkoci od kilku lat produkują różnego rodzaju efektowne multimedia pokazujące życie wokół klubu czy też przedstawianie zawodników, jacy są przez nich kontraktowani (dla przykładu Marcina Nowaka). W 2021 roku jeden z sympatyków nagrał nawet film o historii Tigers zatytułowany "In the Red", który był obecny na kilku festiwalach. Wszystko to pokazuje, że choć zespół od 1973 nie jeździł w najwyższym ligowym szczeblu w Wielkiej Brytanii, promocji i szeroko rozumianego marketingu pozazdrościć mogą mu inne ośrodki.
Teraz przygotowano specjalne wideo, ogłaszając kadrę zawodników na start sezonu 2025 w Championship. Filmik trwa nieco ponad trzy minuty i ogląda się go z uśmiechem na ustach.
Dyrektor Peter Facenna i menadżer Cami Brown w siedzibie klubu przeprowadzili "casting", na który żużlowcy przyjechali taksówką, będąc ubranymi w eleganckie koszule i kaski. Następnie okrycia głowy zdejmowali po kolei: Max Perry, Freddy Hodder, Kyle Howarth, Leon Flint, Dan Thompson i Ashton Boughen. Za każdy razem z ust Facenny padały słowa: "you're hired", czyli "zostałeś zatrudniony".
Tymczasem ostatnią osobą, która zdjęła kask, był... czteroletni Cruz Harris. To syn Chrisa "Bombera" Harrisa, a więc największej gwiazdy Glasgow Tigers i żywej legendy brytyjskiego speedwaya. Był to rzecz jasna żart, ponieważ po chwili na jego miejscu ukazał się już ojciec młodzieńca, którego również zatrudniono do drużyny na przyszłoroczne zmagania.
Nie był to jednak koniec humorystycznego przedstawienia. Cruz Harris jeszcze "negocjował" z szefami, że będzie jeździć za mniejsze pieniądze niż jego tata. Facenna i Brown przyznali, że wybierają ostatecznie starszego z rodu, co uroczy kilkulatek skwitował jako duży błąd.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców