Jason Doyle wraca do częstochowskiego zespołu po czterech sezonach przerwy, które spędził w Unii Leszno (2021-22), Wilkach Krosno (2023) i GKM-ie Grudziądz (2024). Z Australijczykiem wiązane są bardzo duże nadzieje na północy województwa śląskiego, a i sam były mistrz świata wydaje się, że ma wiele do udowodnienia.
Przede wszystkim to, że stać go jeszcze na wyniki pozwalające osiągnąć średnią biegową z dwójką z przodu.
- Indywidualnie nie stawiam sobie żadnych większych wyzwań, bo czas pokaże, jakie będą możliwości. Jeżeli chodzi natomiast o drużynę, to uważam, że stać nas na naprawdę wiele. Bardzo chciałbym wywalczyć z Włókniarzem Częstochowa medal - powiedział Doyle w rozmowie z klubowym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Doyle nie jest jedynym nowym nazwiskiem w składzie Włókniarza w porównaniu z minionym sezonem. Pojawili się również Piotr Pawlicki oraz Wiktor Lampart, a ponadto zatrzymano Kacpra Worynę i Madsa Hansena.
- Czasami zmiany i świeże spojrzenie to właśnie to, czego klub potrzebuje. Zdaję sobie sprawę, że nie będziemy pewnie najmocniejszą formacją, ale mamy w składzie zawodników, którzy potrafią i chcą walczyć, wkładając w to całe serducho. Wszyscy pokażemy ducha walki i będziemy bić się o każdy centymetr toru. Wierzę, że to zaprocentuje w postaci zadowalających wyników - dodał żużlowiec.
Australijczyk odniósł się także do ostatnich doniesień w sprawie swojego stanu zdrowia. Przypomnijmy, że 39-latek zrezygnował z występów w Australii.
- To nie jest pierwszy raz w mojej karierze, kiedy wracam po dłuższej nieobecności. Nigdy nie miałem problemu z tym, aby od razu wskoczyć na odpowiedni poziom. Poza tym lubię wyzwania i chcę temu sprostać. Zależy mi na tym, aby od razu prezentować wysoką formę bardziej niż kiedykolwiek! Jestem przekonany, że "wjechanie się" w sezon nie zajmie mi dużo czasu. Mam doświadczenie w tej materii. Nie ma powodów do obaw (śmiech) - skomentował.