Kacper Andrzejewski w przyszłym roku skończy 18 lat. W poprzednim sezonie nie miał wielu okazji, by zaprezentował swoje umiejętności na ekstraligowych torach, za to we wcześniejszym regularnie bronił barw Betard Sparty Wrocław. Młody zawodnik w szczerej rozmowie z nami zdradził, jakie są jego cele przed przyszłorocznymi rozgrywkami i dlaczego z wielu ofert wybrał akurat Abramczyk Polonię.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Zdecydowałeś się zmienić klub. Skąd pomysł na obranie takiego kierunku?
Kacper Andrzejewski, nowy junior Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Od połowy tego roku zacząłem intensywnie myśleć nad swoją przyszłością. Stwierdziłem, że najkorzystniejszym kierunkiem Metalkas 2. Ekstraliga. Takich ruch zwiększa prawdopodobieństwo startów w lidze, a ja lubię wyzwania. Zaczęliśmy się rozglądać na rynku. Odezwała się Polonia. Błyskawicznie zorientowaliśmy się, że wizja obu stron jest podobna i podpisaliśmy kontrakt. Bydgoszczanie okazali się bardzo konkretni, czym przekonali mnie do siebie.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Rozważałeś podpisanie kontraktu z innym klubem?
Miałem kilka propozycji. Od klubów z każdej klasy rozgrywkowej, włącznie z ekstraligowym ośrodkami. Prezes Jerzy Kanclerz był jednym z ostatnich, który wybrał mój numer w telefonie. Od początku rozmów wykazał się jednak profesjonalizmem. Jego wizja była zwięzła i nie potrzebowaliśmy wiele czasu, żeby ustalić warunki umowy. Wszystko było dla mnie spójne. Przede wszystkim to przekonało mnie, że ten transfer będzie właściwą decyzją i skłoniło do złożenia podpisu pod kontraktem. Dlatego wybrałem Abramczyk Polonię.
Twój nowy klub celuje w awans, czemu niewątpliwie towarzyszy presja. To wywołuje u ciebie obawy, czy jedynie motywuje, by ciężej pracować?
Nie chcę nakładać na siebie jakiejkolwiek presji. Czasami mi się wydaje, że w ogóle jej nie ma. Mimo tego bywały sytuację, w których narzucałem ją podświadomie, co nie sprzyjało mi w realizacji celów. Staram się podchodzić do swojej pracy na luzie, nie tracąc przy tym zaangażowania i skupienia. Wydaje mi się, że jeśli jazda będzie mi sprawiać przyjemność, zacznę zdobywać więcej punktów. Zdaję sobie sprawę, że kibice i zarząd mierzą wysoko, myślą o awansie. Ja postaram się w tym pomóc, dokładając swoją cegiełkę.
Tor w Bydgoszczy należy do specyficznych i polaryzujących, jeśli chodzi o upodobania żużlowców. Lubisz tam jeździć?
Do tej pory nie miałem zbyt wielu okazji, by sprawdzić się przy Sportowej. Zawody tam nie należały do w pełni udanych, bo obiekt na pewno jest specyficzny i różni się od innych torów. Mimo wszystko czułem dużo frajdy, rywalizując w Bydgoszczy. Wydaje mi się, że jeśli potrenuję tam pod okiem fachowców, szybko nauczę się, jak skutecznie jeździć w nowym miejscu, a przy tym dobrze bawić.
To obiekt, na którym łatwiej się odnaleźć, czując się komfortowo w walce na dystansie. Uważasz ten element za swój atut, czy rzecz nad którą trzeba popracować?
Wydaje mi się, że sprawa jest stosunkowo prosta. Wystarczy spojrzeć na Wiktora Przyjemskiego. Wygrywał start, dostawał się jako pierwszy do odpowiedniej ścieżki i trudno było go potem dogonić. Dlatego będę dążył, żeby iść jego śladami. Wyjście spod taśmy w Bydgoszczy jest szalenie istotne. Ten tor oferuje wiele możliwości. Nie trzeba jeździć wyłącznie po zewnętrznej, żeby wygrywać wyścigi.
Oczywiście będę musiał popracować nad tym, żeby wyczuć, która ścieżka daje przewagę, ale to przyjdzie z czasem. Mam zamiar włożyć wiele wysiłku w treningi i miejmy nadzieję, że kibice zobaczą efekty mojej pracy już w pierwszym spotkaniu ligowym. Zresztą do płotu też trzeba dostać się w odpowiedni sposób. Lubię wyprzedzać, czuję się wtedy komfortowo. Dlatego nowe wyzwania mnie nie przytłaczają. Szczerze mówiąc, nie mogę się ich doczekać.
Jesteś spokojny o miejsce w podstawowym składzie? Konkurencji w Polonii nie brakuje. Także mówiąc o pozycjach młodzieżowych.
Staram się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Na razie myślę o przygotowaniach do sezonu. Tu zaczyna się walka o ligowe punkty. W tej chwili nie zastanawiam się, kto będzie w składzie w nadchodzącym sezonie, czy następnym. Mogę obronić się tylko dobrą jazdą. Ona jest wypadkową spełnienia innych czynników.
Wierzę w swoje umiejętności. Z klubem podpisałem dwuletni kontrakt, mając na uwadze, że być może bydgoszczanie awansują do PGE Ekstraligi. Jestem również gotowy, by rywalizować na tak wysokim poziomie, ale należy iść dalej małymi krokami. Nie bez powodu w zawodowym sporcie się mówi, że zawodnik jest tak dobry, jak jego ostatni mecz. Jeśli będę wykonywał należycie swoje zadania, trener będzie desygnował mnie do jazdy.
Rozmawiając o szczegółach kontraktu, poruszaliście z prezesem wątek pierwszego składu?
Wydaje mi się, że w żużlu nie ma czegoś takiego, jak pewne miejsce w składzie meczowym. Będę musiał udowodnić, że jestem dobry na pierwszych treningach. Zdrowa rywalizacja zadecyduje o tym, kto pojedzie w meczach. Nie chodzi o to, aby szaleć i za wszelką cenę narażać swoje zdrowie i kolegów, ale wykazać się opanowaniem i udowodnić swoją wartość, jeżdżąc rozsądnie.
Będzie rywalizował o miejsce składzie z juniorami, którzy wywodzą się z Bydgoszczy i dobrze znają miejscowy tor. To utrudnia twoje zadanie?
Bardzo nie lubię porównywać się do innych zawodników. Nie wiem, kto ma lepiej, a kto gorzej. Wiem, że chłopacy są stamtąd i znają ścieżki. Co w związku z tym mogę zrobić? Przyjeżdżać regularnie na treningi, poznać je i udowodnić, że potrafię jeździć. To wydaje mi się kluczem do sukcesu.
Kibice pozytywnie zareagowali na sprowadzenie cię do Polonii. Czujesz ich wsparcie już teraz, czy raczej omijasz media społecznościowe?
Staram się od nich odcinać. Większość zawodników tak robi. Nie uważam, że śledzenie takich platform jest mi potrzebne. To nie zawsze się udaje. Tak, doszły mnie słuchy, że kibice są zadowoleni, bo będę reprezentował Polonię w przyszłym sezonie. Oczywiście to mnie bardzo cieszy. Postaram odwdzięczyć się dobrą jazdą. Z drugiej strony, do pierwszego meczu nie można wyciągnąć daleko idących wniosków. Wtedy okaże się, w jaki sposób zostałem przyjęty. Wszystko zależy ode mnie, mojego zachowania i punktów, które będę dokładał do dorobku drużyny.
Masz za sobą przeszłość ekstraligową. Ile punktów w meczu na niższym szczeblu wywoła u ciebie zadowolenie?
Nie jest łatwo porównywać PGE Ekstraligę do zaplecza. I tu i tu jeżdżą świetni zawodnicy. Wszyscy natomiast w jednej klasie rozgrywkowej się nie zmieszczą. Chciałbym wynieść z każdego biegu jak najwięcej. Myślę, że jestem w stanie, jeśli dostanę szansę, żeby odjechać bardzo dobrze wyścig młodzieżowy. Sądzę, że w kolejnych odsłonach także będę w stanie napsuć trochę krwi bardziej doświadczonym rywalom.
Chciałbym przekonać do siebie kibiców i sprawić, że będę zadowolony. Nie stawiam konkretnych celów, więc nie będę mówił, że mierzę w pięć, siedem, czy dziesięć punktów w meczu. Każdy wyścig jest inny, a co dopiero całe zawody. Zależy mi na tym, żeby na koniec dnia móc powiedzieć, że jestem zadowolony i pozytywnie zaskoczyć kibiców.
Jakie emocje towarzyszą tobie przed nadchodzącym sezonem?
Jest kilka niewiadomych, bo po raz pierwszy wystąpię w innych rozgrywkach, na trochę innych torach. Czuję się podekscytowany, nowym środowiskiem, wyzwaniami... Wydaje mi się, że w mojej głowie przeważają pozytywne emocje. Patrzę w przyszłość z optymizmem.
Jesteś spokojny, że jeśli pokażesz pełnię swojego potencjału, wywalczysz miejsce w podstawowym składzie Polonii?
Uważam, że jestem zawodnikiem, który zawsze odczuwa niedosyt. Nawet, jeśli stawiam sobie cel i go spełnię, szybko moje oczekiwania rosną. Aktualnie chciałbym zbierać cenne doświadczenie i jeździć w każdym spotkaniu, punktując przy tym zadowalająco. Wiem natomiast, że jeśli to się uda, po którejś kolejce wrócę do domu i powiem sobie, że kilka rzeczy mogłem zrobić w inny sposób. Cały czas dążę do doskonałości i zawieszam wysoko poprzeczkę. Staram się uciekać od pesymizmu. W żużlu trudno coś przewidzieć, ale jestem dobrej myśli. Wierzę, że to będzie udany sezon.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Dostane pomoc z Polonii i może zostanie drugim Przyjemskim!