Żużel. Szczere wyznanie gwiazdy ligi. "Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to nie ścigałbym się dla Gniezna"

Materiały prasowe / SGP / Na zdjęciu: Adam Ellis
Materiały prasowe / SGP / Na zdjęciu: Adam Ellis

- Znałem sytuację, ale tak jest niestety w wielu klubach. Rozmawiałem z Samem Mastersem na ten temat i otrzymałem konkretne informacje, co mnie uspokoiło - mówi Adam Ellis w rozmowie z WP SportoweFakty.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: W listopadzie po raz kolejny zdecydowałeś się zmienić klub w Polsce, co sprawia, że piąty sezon spędzisz w piątym klubie. Z czego to wynika?

Adam Ellis, nowy zawodnik Ultrapur Startu Gniezno: Nie ma konkretnego powodu. W Pile wszystko było dobrze, lubiłem się tam ścigać, ale chciałem znaleźć miejsce w drużynie w Metalkas 2. Ekstralidze. Rozmawiałem z kilkoma klubami, ale to mi się nie udało. W ostatnich dniach okna transferowego były negocjacje z klubami Krajowej Ligi Żużlowej i czułem, że Gniezno ma skład, który może powalczyć o awans.

Wielu zawodników narzeka, że ciągłe zmiany sprawiają, że nie mogą się ustabilizować i to przekłada się na wyniki. W twoim przypadku jest zupełnie odwrotnie - każda kolejna zmiana, to coraz lepsze wyniki w Polsce.

Za każdym razem, gdy zmieniam klub, to pojawiają się nowe wyzwania. Miałem problem ze ściganiem się na śliskich torach, więc postanowiłem podpisać kontrakt w Lokomotivie Daugavpils (2022 - dop. red.). W kolejnym sezonie chciałem poprawić swoje umiejętności wyprzedzania, a Opole wydawało mi się dobrym torem do tego. Uwielbiałem tamten owal, czułem się na nim bardzo komfortowo, ale pod koniec sezonu pojawiły się problemy z pieniędzmi i nie chciałem znów przeżywać tego stresu. Przeniosłem się do Piły, gdzie też był dobry tor, byłem liderem drużyny. To też inny rodzaj presji, ale patrząc wstecz, to dobrze zrobiłem, że się tam przeniosłem. Potrzebowałem takiej zmiany. Fajnie byłoby zostać w klubie na dłużej. Mam nadzieję, że takim miejscem będzie dla mnie Gniezno.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

Zwracasz uwagę na takie sprawy, jak właśnie ta stabilizacja, czy po prostu traktujesz żużel stricte jako pracę i skoro wiesz, że gdzieś możesz zarobić więcej, to logiczne jest, że zmieniasz klub?

Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to nie ścigałbym się dla Gniezna. To nie jest dla mnie najważniejsze, bo cały czas staram się czynić postępy, a jeśli będę zdobywał punkty, to i temat finansów się sam rozwiąże.

Były jakiekolwiek rozmowy z klubem z Piły na temat nowego kontraktu?

Na początku były, ale tak jak już ci powiedziałem, celowałem w Metalkas 2. Ekstraligę. Kiedy wiedziałem, że zostanę w Krajowej Lidze Żużlowej, to odezwałem się, ale mieli już zbudowany skład.

A jak wygląda kwestia twojego rozliczenia z Polonią za sezon 2024?

Jeszcze nie wszystko mamy ustalone, ale klub zapewnił mnie, że sprawa zostanie rozstrzygnięta, więc nie sądzę, by był to problem.

Sportowo wydaje się, że z Polonią zrobiliście wynik, którego od was oczekiwano.

Na pewno chcielibyśmy więcej, bo mieliśmy dobry zespół, a kiedy dołączył do nas Mathias Pollestad, to czuliśmy, że możemy walczyć o awans. Jednak miałem wypadek w Wielkiej Brytanii i to mnie wykluczyło z play-offów. Byłem załamany, bo ścigasz się cały sezon, by być w miejscu, który umożliwia ci walkę o tytuł, czy awans... Próbowałem wszystkiego, by wrócić, ale nie było to możliwe.

Rzadko zdarza się, aby zespół musiał opuścić swój domowy obiekt, a już tym bardziej na kluczową fazę sezonu. Mocno to wpłynęło na ciebie i twoich kolegów, że nagle musieliście się uczyć nowego toru?

Oczywiście, że nie było to optymalne rozwiązanie, ponieważ wszyscy mieliśmy się dobrze przygotować do warunków w Pile, a potem trzeba było uczyć się nowego toru i wprowadzać konkretne zmiany, by tam się czuć dobrze. Unia jednak też dobrze znała ten tor, bo miała chłopaków, którzy się tam ścigali, chociażby David Bellego. To była dla Unii przewaga. Gdybyśmy zostali w Pile, to mogłoby to się potoczyć inaczej.

Menedżerem Polonii był wielokrotny mistrz świata Hans Nielsen. Da się czegoś nauczyć od takiej legendy żużla, czy Hans był typowo menedżerem i raczej poza meczami nie mieliście wielkiego kontaktu?

Hans był świetny. Nie ma zbyt wielu ludzi z takim doświadczenie, jakie on posiada, więc to był nasz atut, że on był menedżerem. Dużo rozmawialiśmy z Hansem, zarówno na treningach, jak i często przez telefon. Patrzył na pewne rzeczy nieco inaczej niż inni, co pomogło mi spróbować pewnych rzeczy i zrobić postępy.

Wspomniałeś o rozmowach z klubami. Dużo miałeś ofert na przyszły sezon w Polsce?

Kilka. Tak naprawdę jednak w głównej mierze pochodziły one od klubów z Krajowej Ligi Żużlowej, ale nie brakowało też takich luźnych rozmów z zespołami z wyższej ligi.

Uważasz, że gdyby nie przepis o zawodniku u24, to jeździłbyś w wyższej lidze?

Myślę, że tak. Wiem, że ten przepis jest szansą dla młodych zawodników, ale stwarza problemy dla innych żużlowców. Druga sprawa, że słyszę o tym, jak to się przekłada na finanse niektórych klubów.

Ostatecznie podpisałeś kontrakt w Gnieźnie. Skoro nie kierowałeś się pieniędzmi, dlaczego wybrałeś ten klub?

To nowe wyzwanie. To nie jest mój najmocniejszy tor, ale myślę, że po kilku treningach na początku sezonu to się zmieni. Chcę się ścigać w wyższej lidze i czuję, że mamy duże szansę na to, by powalczyć o awans. To dla mnie ważne.

Z tym torem faktycznie masz rację. Twoje ostatnie występy ligowe w Gnieźnie to takie średnio udane, a najlepszy z nich to zaledwie dziewięć punktów, ale bez biegowego zwycięstwa. Trochę pracy cię czeka.

Tak, ale taka sama sytuacja była, jak podpisywałem w Dyneburgu, w Opolu i w Pile.

Na początku listopada prezes Startu mówił otwarcie, że klub nie był rozliczony w 100 procentach za miniony sezon. Wiedziałeś o tej sytuacji podpisując kontrakt w Starcie? Nie miałeś obaw, co do kolejnego sezonu i tego, że tym razem to może dotknąć także i ciebie?

Znałem sytuację, ale tak jest niestety w wielu klubach. Rozmawiałem z Samem Mastersem na ten temat i otrzymałem konkretne informacje, co mnie uspokoiło.

W ubiegłym roku zimę zdecydowałeś się spędzić w Australii, gdzie wziąłeś udział w kilku turniejach. Ile ci to dało w kontekście sezonu w Europie i czy myślałeś, aby w tym roku to powtórzyć?

W Australii spędziłem dwie zimy, tak samo w Ameryce. Było dobrze, ale to ciężka praca, a ja od marca 2022 roku nie miałem tak naprawdę przerwy w sezonie, bo może było to raptem sześć tygodni bez zawodów. W tym roku zostanę w domu, jeśli pogoda dopisze, to potrenuję w styczniu, a w lutym potestujemy pierwsze rozwiązania przed wyjazdem do Polski.

Czego życzyć ci na sezon 2025?

Aby omijały mnie kontuzje, zwycięstw w rozgrywkach ligowych z Ultrapur Startem Gniezno i Ipswich Witches, a także zakwalifikowania się do TAURON Speedway Euro Championship.

Komentarze (0)