Przypomnijmy, że gorzowianie otrzymali w tym tygodniu licencję nadzorowaną. Teraz Zespół ds. Licencji będzie sprawdzać, czy klub realizuje zapisy programu naprawczego, który sam stworzył. Dwa kluczowe punkty zakładają zamienienie pożyczek od sponsorów w akcje i wejście miasta do spółki. W praktyce chodzi o wykupienie 23 proc. akcji za kwotę 2,5 mln złotych.
Jeśli oba warunki zostaną one spełnione, to ebut.pl Stal ma szanse na przetrwanie. - Dla klubów obecność miasta to wygoda, ale dla mnie to przeczy wszystkiemu - mówi nam o sytuacji w Gorzowie Marek Cieślak.
- Mówimy o zawodowych drużynach, więc kluby powinny być prywatne. Łatwo się wydaje miejskie pieniądze, ale później tracą ci, którzy funkcjonują na innych zasadach, bo oni przeznaczają na sport prywatne środki. Tam nie ma karty bez limitu z miasta, nikt nie zasypie na koniec roku długów. Tak samo nierówna jest konkurencja z klubami, które mają państwowe spółki. Udziały miasta w klubie są dla mnie niezdrowe. Nie mam nic przeciwko dotacjom, bo żużel to promocja, ale to co innego od finansowania w takim stopniu działalności klubów - zaznacza były trener.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Cieślak przywołuje przykład Fogo Unii Leszno, która spadła w tym roku z PGE Ekstraligi. - Jest mi ich szkoda. Prywatni właściciele zbudowali skład za rozsądne pieniądze, nie wzięli udziału w tym szaleństwie, płacili w miarę na bieżąco, a sportowo wcale nie byli najgorsi. Tak naprawdę przeszkodziły im kontuzje. W elicie ich jednak nie będzie - tłumaczy.
Były trener kadry uważa także, że w polskim żużlu mamy problem systemowy, nad którym jak najszybciej powinny pochylić się władze PGE Ekstraligi i Polskiego Związku Motorowego.
- Cuda się zdarzają, więc może Stal zostanie uratowana, ale ja nadal zastanawiam się, jak to możliwe, że ten klub z roku na rok otrzymywał licencję. Przecież 13 milionów długów nie pojawiło się w jeden wieczór. To pokazuje, że z systemem coś jest nie tak. Poza tym mamy problem z odpowiedzialnością prezesów. Kiedy dochodzi do problemów finansowych, to oni powinni za to wszystko odpowiadać, a co mamy w Gorzowie? Poprzedni prezes nagle zniknął - wyjaśnia Cieślak.
Doświadczony szkoleniowiec postanowił również odnieść się do planu naprawczego, który przedstawił klub. Najbardziej uderzyło go stwierdzenie, że jednym z powodów tak gigantycznych zobowiązań było odejście Bartosza Zmarzlika, które wpłynęło na podwyżki dla pozostałych żużlowców.
- To beznadziejna wymówka. Odejście Zmarzlika na pewno oznaczało spadek poziomu sportowego. Nie można jednak tłumaczyć się tym, że odszedł jeden, więc przepłaciliśmy pozostałych, bo postawili nas pod ścianą. Nie zaprzeczam, że żużlowcy tak zrobili, ale nikt nie jest niewolnikiem i w tym kontekście nie powinno w ogóle pojawiać się nazwisko mistrza świata. Z drugiej strony po mojej dyskusji z prezesem Waldemarem Sadowskim po zwolnieniu trenera Chomskiego nic mnie już nie dziwi. On po prostu wtedy bredził. To pokazuje, że w Gorzowie jest jakaś choroba. Wszyscy szukają winnych u innych, a nie u siebie. Uważam zresztą, że zamieszaniem z Chomskim i Woźniakiem Stal strzeliła sobie sama gola. Myślę, że gdyby nie rozpętali tych awantur, to pewnie nie mówilibyśmy o ich długach. Mam jednak nadzieję, że ostatecznie wyjdą na prostą. Trzymam kciuki, bo to ważny ośrodek - podsumowuje Cieślak.