Profesor zaprosił ich do Polski. "Mówiono, że na stadionie jest 100 tysięcy osób"

 / Na zdjęciu: żużel
/ Na zdjęciu: żużel

W świecie żużla Belle Vue Aces to klub, który niejednokrotnie gościł najlepszych zawodników w historii tego sportu. Jednym z nich był Peter Williams, który swoją karierę rozpoczął w trudnych latach 50., czasach transformacji i wyzwań dla żużla.

W tym artykule dowiesz się o:

Kariera Petera Williamsa rozpoczęła się w Newton Heath, gdzie na torze Ernesta Appleby'ego przyszły zawodnik doskonalił swoje umiejętności. Jak wspomina, odwiedzał tor w środy, korzystając z wolnych popołudni. W 1953 roku startował w Scottish Junior Championship, gdzie niemalże zwyciężył, gdyby nie upadek w ostatnim wyścigu.

Przełomem było zainteresowanie ze strony Kena Sharplesa, który zaprosił go na rozmowę z Alice Hart. Tydzień później podpisał kontrakt z Belle Vue Aces. Debiut na torze w Hyde Road rozpoczął się od zerwania taśmy, jednak zawodnik szybko zyskał uznanie, startując z bardziej doświadczonymi kolegami jak Louis Lawson i Dent Oliver.

- Jak w ogóle trafiłem do speedwaya? Byłem z moim najmłodszym bratem kilka razy na stadionie w 1947 roku, zanim odbyłem służbę wojskową. Dwa lata później w Dorset widziałem wyścigi Cooperów z silnikami 500cc. Miałem ochotę spróbować i pomyślałem, że mógłbym tym zarobić na żużel. Kiedy dołączyłem do Belle Vue, to już nigdy nie myślałem o samochodach - mówił Williams w rozmowie z wwosbackup.proboards.com.

ZOBACZ WIDEO: "Alarm". Znany polityk jest przerażony wydarzeniami w Gorzowie

- Ken Charples był dla mnie wielkim wsparciem i tłumaczył mi, co mam robić, by stawać się lepszym zawodnikiem. Nauczył mnie wchodzić za zakręty i wjeżdżać pod innych zawodników. Petera Cravena znałem kilka lat, bo odbywał służbę wojskową niedaleko naszego warsztatu i zawsze przychodził na pogawędki oraz do fryzjera naprzeciwko naszego garażu - dodał.

Życie w cieniu trudności

Lata 50. nie były łatwe dla żużla, co odbijało się na życiu zawodników. Zespół Belle Vue mierzył się z tragediami, takimi jak samobójstwa trzech kolegów z drużyny Williamsa: Boba Fletchera, Willie Wilsona i George’a Smitha. W tym samym czasie wielu zawodników kończyło kariery, co otwierało szanse dla młodych talentów. Jednak żużel to również ryzyko - sam zawodnik wkrótce doznał poważnej kontuzji, która na rok wykluczyła go z jazdy. Louis Lawson, który także doznał podobnego urazu, powrócił do formy, udowadniając, że determinacja i pasja są kluczowe w tym sporcie.

Magia Belle Vue i życie po żużlu

Belle Vue Aces było czymś więcej niż klubem - to miejsce, które tętniło życiem - tak mówił o zespole z Manchesteru. Showground przyciągało tłumy z całej Anglii dzięki swojej różnorodności: od żużla po koncerty i wesołe miasteczka.

Po zakończeniu kariery w 1959 roku zawodnik skupił się na życiu rodzinnym i prowadzeniu biznesu. Choć przerwa od żużla trwała ponad 25 lat, wspomnienia pozostały żywe, a duma z bycia częścią jednej z najważniejszych drużyn w historii nie osłabła.

- W 1958 roku mój brat i ja pożyczyliśmy pieniądze z banku, aby wykupić firmę od naszego ojca. Choć ciężko pracowałem w sklepie i nie miałem żadnych wakacji, dni mojej nieobecności oznaczały, że inni musieli pracować jeszcze więcej. Byłem żonaty od dwóch lat, mieliśmy syna, kupiliśmy dom, który dodatkowo przekształcałem na mieszkania. Do 1959 roku miałem więc wiele innych spraw w życiu i postanowiłem, że zakończę karierę na końcu tamtego sezonu. Pracowaliśmy razem w sklepie przez prawie 40 lat, ale do 1961 roku miałem już trzy domy, więc byłem bardzo zajęty. Nie wróciłem na żużel aż do końca 1985 roku. Nigdy nie żałowałem porzucenia szkoły, aby rozpocząć pracę, i nigdy nie żałowałem rezygnacji z żużla, choć czasami zastanawiam się, czy nie osiągnąłbym więcej, gdybym nie miał tak wielu innych spraw w życiu - wspomniał w wywiadzie.

Peter Williams miał okazję zaznać smaku polskiego speedwaya. - W 1955 roku zostaliśmy zaproszeni za żelazną kurtynę do Polski przez profesora Lubińskiego, który przed I wojną światową studiował na Uniwersytecie w Manchesterze. Nikt wcześniej nie jeździł do Europy w tym celu. Mówiono, że na stadionie w Warszawie zgromadziło się 100 tysięcy osób w ciepłe, słoneczne popołudnie, pod koniec października lub na początku listopada 1955 roku. Później dowiedziałem się, że liczba ta wynosiła 102 tysiące. Mam z tego wydarzenia sporo materiałów na taśmach filmowych i jestem dumny z tego, że byliśmy tam jako pierwsi - mówił Brytyjczyk.

Komentarze (0)