Bułgar Georgi Petranow zasłynął tym, że był pierwszym obcokrajowcem, który przyjął polskie obywatelstwo by ścigać się jako zawodnik krajowy. 1 stycznia były żużlowiec obchodzi 56. urodziny.
Georgi Petranow to nazwisko dobrze znane koneserom czarnego sportu. Bułgarski żużlowiec startował w polskiej lidze aż 14 lat, w sezonach 1990-2003. Najlepiej wspominany jest bez wątpienia w Tarnowie i Rzeszowie, ale reprezentował również drużyny z Krakowa, Gdańska czy Świętochłowic.
W 1992 uzyskał polskie obywatelstwo, dzięki czemu udało mu się nawet wystartować w finale IMP 1993 (zajął 8. miejsce). Miało to dla niego duże korzyści, bo mógł startować jako zawodnik krajowy i nie zabierał miejsca obcokrajowcom.
ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"
- Byłem w Polsce od 1989 roku i przyjechałem po to, żeby się rozwinąć. Byłem jednym z pierwszych obcokrajowców w polskiej lidze w tych czasach. Jeździłem w Stali Rzeszów, później dostałem obywatelstwo polskie i się rozwinąłem - wspominał Petranow.
Wyznał też, dlaczego przyjął obywatelstwo naszego kraju. - Byłem pierwszym żużlowcem, który przyjął obywatelstwo. To była propozycja ze strony Stali Rzeszów, która chciała w ten sposób zrobić miejsce na transfery innych obcokrajowców - dodał były żużlowiec.
Petranow po zakończeniu kariery odsunął się od żużla. Jednak postanowił podjąć się misji niemożliwej i reaktywować czarny sport w Bułgarii. Wybudował tor w Wielkim Tyrnowie.
- Praktycznie wszystko robię ja z własnych pieniędzy, z pomocą przyjaciół. Chcę zostawić coś po sobie, bo to ostatnia szansa na to, by zbudować żużel w Bułgarii. Zmienia się Minister Sportu i zobaczymy jak to będzie wyglądać. Bez tej inicjatywy nie było szans na to, by cokolwiek się tu odbudowało - mówił przed czterema laty.
Szanse na powodzenie swojego projektu oceniał jednak pesymistycznie. - To już reanimacja trupa - nazywał to bez ogródek. Dziś realizuje swoją pasję, ale efektów nie widać.