Roman Jankowski zakończył już karierę jako żużlowiec. Mimo to nadal zdarza mu się odczuwać głód jazdy. - Kiedy czuję taki głód wsiadam na motocykl i odjeżdżam trening. Generalnie zdarza mi się to raz w roku. Ubieram wtedy kevlar, kask i po prostu jeżdżę. Robię to wyłącznie dla własnego wypoczynku i satysfakcji. Przy okazji nie gubię nawyków, których nabrałem jeżdżąc tyle lat. Nie mam jednak zamiaru często wyjeżdżać na tor, ale podejrzewam, że w połowie sezonu znowu mogę poczuć głód jazdy. Wtedy nie będę tłumił tego uczucia - mówi Jankowski.
Trener Unii Leszno jest osobą rozpoznawalną i bardzo cenioną w rodzinnym mieście. Roman Jankowski otwarcie przyznaje, że wysoko ceni sobie ciepłe nastawienie leszczynian do jego osoby. - To jest na pewno miłe. Lubię, kiedy kibice podchodzą i pytają co u mnie słychać. Wróciłem do Unii Leszno po kilku latach. Mam świadomość, że część młodszego pokolenia może mnie nie pamiętać z toru. Przestałem występować z "Bykiem" na plastronie w 2002 roku. Leszczyński klub zawsze był bliski mojemu sercu. Nawet wtedy gdy byłem poza Lesznem kibicowałem "Bykom" i zależało mi na rozwoju tutejszych zawodników. Nigdy nie przestałem utożsamiać się z leszczyńskim żużlem. Dlatego cieszę się, że jestem tutaj tak ciepło przyjmowany - mówi szkoleniowiec leszczyńskiej drużyny.