Chris Harris: Regulamin ekstraligi zazwyczaj mnie krzywdził

Chris Harris w sezonie 2010 będzie zdobywał punkty dla Marmy Hadykówki Rzeszów. Jazda na zapleczu Speedway Ekstraligi nie jest szczytem marzeń Brytyjczyka, ale twierdzi on, że ze względu na status stałego uczestnika cyklu Grand Prix trudno jest mu znaleźć zatrudnienie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

"Bomber" ściga się w Polsce od 2006 roku, a w ekstralidze 27-latek miał okazję rywalizować tylko w swoim debiutanckim sezonie, w którym był jeźdźcem RKM Rybnik. - Moim celem zawsze była jazda w najwyższej lidze, ale regulamin pozwalający każdemu z klubów na zatrudnienie tylko dwóch zawodników z GP zazwyczaj mnie krzywdził. Wybrałem ofertę zespołu z Rzeszowa, ponieważ to solidna ekipa, a tamtejszy tor bardzo mi odpowiada - powiedział Harris.

Ostatni sezon w Indywidualnych Mistrzostwach Świata nie był dla Chrisa zbyt udany. Urodzony w Truro zawodnik w klasyfikacji generalnej serii uplasował się na dopiero 14. pozycji, wyprzedzając tylko będącego w koszmarnie słabej dyspozycji Scotta Nichollsa. Jeździec Żurawi nie uważa jednak, że powodem tego wszystkiego był brak ciągłego kontaktu z czołówką, który gwarantuje regularna jazda w Speedway Ekstralidze. - Najsilniejsza liga, w której jeżdżę, to szwedzka Elitserien, ale polska I liga również nie jest słaba. W tym roku moim kolegą z drużyny będzie np. Lee Richardson, a inne zespoły również mają w swoich szeregach żużlowców z najwyższej półki - dodał "Bomber". - Na zapleczu ekstraligi jeździ także wielu młodych Polaków, którzy świetnie radzą sobie na domowych torach. Mam nadzieję, że uda mi się powtórzyć sezon 2007, w którym przecież też jeździłem w I lidze, a w GP spisywałem się bardzo dobrze - zakończył Brytyjczyk.

Przypomnijmy, że Chris Harris w stolicy Podkarpacia podpisał roczny kontrakt. W sezonie 2009 27-latek przywdziewał plastron KM Ostrów Wielkopolski, uzyskując średnią w wysokości 2,000 pkt./bieg.

Komentarze (0)