Borys Miturski: Nie załamuję się i udowodnię, że dam sobie radę

Minionego roku startów Borys Miturski z pewnością nie zaliczy do udanych. Wychowanek Włókniarza Częstochowa nie sprostał oczekiwaniom i dopiero w końcówce sezonu zaprezentował próbkę swoich umiejętności. 21-latek postanowił zmienić nieco sposób i tryb przygotowań kondycyjnych do tegorocznych występów, a pomóc w osiąganiu lepszych wyników mają także regularne starty w lidze niemieckiej oraz szwedzkiej.

Nad przygotowaniami Miturskiego czuwa Tomasz Boral, który prowadzi szkółkę sztuk walki i kickboxingu. Tego typu charakter przygotowań wyraźnie przypadł do gustu samemu zawodnikowi. - Obecnie przygotowuję się do sezonu wraz z Tomaszem Boralem, który prowadzi prywatną szkołę sztuk walki i kickboxingu Backfist. Pracujemy w głównej mierze nad siłą ramion i barków oraz ogólnorozwojowymi elementami kickboxingu. Trener Boral zaraził mnie sztukami walki, które bardzo dobrze oddziałowują na moją psychikę - podkreśla zawodnik.

Okres zimowy za wyjątkiem przygotowań kondycyjnych zawodnicy przeznaczają na kompletowanie sprzętu. Miturski w nadchodzącym sezonie startować będzie aż w trzech ligach, co automatycznie przekłada się na ilość sprzętu, jakim będzie musiał dysponować 21-latek. W dobie kryzysu nie jest łatwo o nowy sprzęt, a dodatkowo zawodnik jest skazany sam na siebie, gdyż nie może liczyć na pomoc borykającego się z problemami macierzystego klubu. - Staram się złożyć trzy motocykle, ale nie jest o to łatwo. Od klubu nie otrzymałem praktycznie żadnej pomocy na ten sezon. Sam szukam sobie środków finansowych i przyznam, że jest ciężko. Nie załamuje się jednak i udowodnię, że dam sobie radę. Tym bardziej chciałbym podziękować kibicom, sponsorom i ludziom dobrej woli, którzy bezinteresownie mi pomagają - mówi Miturski.

Pomimo nie najlepszego sezonu wychowanek "Lwów" nie mógł narzekać na brak ofert w okresie transferowym. Niektóre media informowały m.in o tym, że chęć wypożyczenia 21-latka wyrażała Polonia Piła. - Trochę klubów do mnie dzwoniło. Konkretnie były to trzy pierwszoligowe zespoły i jeden drugoligowy. Co do Piły, to żadnych rozmów nie było. Jeden z portali przekręcił po prostu moje nazwisko z Mateusza Mikorskiego na Miturskiego. Przyznam szczerzę, że miałem spore problemy przez tą pomyłkę. Jestem zawodnikiem z Częstochowy i chcę jeździć w barwach Włókniarza - kończy Miturski.

Źródło artykułu: