Trzy motocykle, sześć silników i sto procent ambicji - czyli Janowskich recepta na sukces

Maciej Janowski dla wrocławskich kibiców jest kimś więcej, niż tylko świetnie punktującym juniorem. To zawodnik z którym wielu fanów identyfikuje się, jak z żadnym innym w ostatnich latach. Nic też dziwnego, że to właśnie o formę i przygotowania do sezonu rodowitego wrocławianina kibice martwią się najbardziej. Na wszystkie pytania cierpliwie odpowiedział nam ojciec zawodnika - pan Piotr Janowski.

Przed teamem Janowskich trudny sezon. I nie chodzi nawet o sportowy aspekt sprawy, bowiem o tym, że Maciejowi Janowskiemu rywalizacja z najlepszymi choćby ligowcami nie straszna, we Wrocławiu wiedzą dobrze. Zmieniło się sporo organizacyjnie i logistycznie wokół zawodnika. Nie jest tajemnicą, że w minionych latach Maciej w pełni zawodowego kontraktu jeszcze nie miał. Tym razem związał się już w pełni profesjonalną umową z, występującym wówczas jeszcze jako Atlas, Betardem WTS-em. Jakie niesie to ze sobą konsekwencje?

- Teraz wszystko będziemy musieli sobie sami zapewnić - informuje pan Piotr Janowski. - Z tym, że w zasadzie to już wcześniej myśmy kompletowali swój prywatny sprzęt, także jakieś wielkie novum to dla nas nie będzie. Uważam, że nic tu lepszego się nie wymyśli i wszędzie, gdzie Maciek będzie startował, będziemy jeździli z naszymi motocyklami i myślę, że damy radę - zapewnia ojciec żużlowca.

Jak więc na dzień dzisiejszy wygląda, albo jak docelowo ma wyglądać, park maszynowy byłego Młodzieżowego Mistrza Polski i reprezentanta kraju? - Myślę, że na ten sezon wystarczą trzy kompletne motocykle plus jeden w częściach. Jeżeli to będziemy wozić, to uważam, że powinno nam wystarczyć. I do tego sześć-siedem silników. Tyle podejrzewam, że będziemy mieli, bo nie ukrywam, że mamy już w tej chwili pięć silników sprawdzonych. Tym niemniej, chcielibyśmy nadal próbować, bo wiadomo jak to jest. Może się okazać, że któryś tuner akurat lepiej pod danego zawodnika trafi. A z drugiej strony Maciek też nie ma jeszcze takiego wielkiego doświadczenia, żebyśmy wiedzieli czego konkretnie potrzebuje, więc warto kupić w sezonie jeden silnik od innego mechanika i testować go oraz wszechstronnie sprawdzić - informuje Piotr Janowski.

Zatem nie ma mowy o tym, żeby Maciej Janowski nastawił się w nadchodzącym sezonie na współpracę z tylko jednym wybranym tunerem? - Nie, na coś takiego to chyba nikt nie może sobie pozwolić. No, może Jason Crump, czy inna gwiazda. Z tego co ja się w tej materii dowiedziałem, chociaż moja kariera w speedwayu nie jest jeszcze długa, to zawsze zawodnicy oraz ich ekipy szukają, próbują i starają się korzystać z różnych rozwiązań - wyjaśnia tę kwestię ojciec Macieja.

Szwecja i Elitserien - to kolejne wyzwanie stojące przed ulubieńcem wrocławskiej publiczności. Jak organizacyjnie planują rozwiązać tę kwestię w nowym sezonie Janowscy? - W tamtym sezonie ta Szwecja już była, także i tutaj jakieś doświadczenia już zebraliśmy. Co więcej, jeździliśmy wtedy dużo dalej, bo Hallstavik to spory kawałek na północ. Nie było problemów, także myślę, że i teraz będzie podobnie. Oby tylko można było więcej tam jeździć. Logistycznie tu się wiele nowego nie wymyśli: motocykle do busa i prom, a potem powrót tą samą drogą - informuje głowa teamu Janowskich.

Jeszcze jedna, choć już niezależna od teamu żużlowca, nowinka czeka najpewniej w nowym sezonie wrocławianina. Tłumiki Akrapovicia, bo o nich to mowa, wywołały już sporą dyskusję w środowisku. Co na ten temat ma do powiedzenia pan Piotr? - Tu mogę odpowiedzieć krótko: nie próbowaliśmy jeszcze ich. Czy to znaczy, że Maciej wolałby korzystać z produktów "Kinga"? - Myśmy robili próby z Prodrive’ami. Z tym, że - tak jak pan wspomniał - nieoficjalnie chodzą takie informacje, że niby najlepsze są właśnie "Kingi" - wyjaśnia i tę kwestię ojciec Macieja.

Tyle o samym sprzęcie, a jak dalej wyglądać będą przygotowania samego zawodnika do nadchodzącego sezonu? Część zawodników, śledząc długoterminowe prognozy pogody dla naszego kraju, już teraz rozgląda się za możliwością odbycia treningów na południu Europy. Czy team Janowskiego również rozważa taką ewentualność, czy spokojnie powierza ten element klubowym trenerom Macieja? - To znaczy była dla Maćka ciekawa propozycja ze Szwecji. Chodziło o wyjazd na wspólny obóz treningowy, ale wyszła taka sytuacja, że jeśli klub będzie miał swoje przygotowania ogólnorozwojowe, to nie puszczą go i będzie musiał tutaj trenować. Ale niewykluczone też, że podobnie jak to było w zeszłym roku, będzie zorganizowany jakiś obóz z kadry - zastanawia się Piotr Janowski.

"Ciepłych krajów" zatem na razie Janowscy nie planują. A jeśli nie, to dlaczego? Rzeczywiście konflikt z przygotowaniami klubowymi, czy też raczej kwestia kosztów? - To znaczy, to nawet nie jest kwestia jakichś ogromnych kosztów. Ciężko mi naprawdę w tej chwili powiedzieć jeszcze. Wiem, że Greg Hancock coś o tym napominał. Proponował, żeby pojechali do Włoch, nawet o Stanach coś wspominał, jeśli tutaj nie będzie szans na jazdę. To jednak na tym etapie było jedynie na zasadzie luźnych rozmów na ten temat. Podejrzewam, że jeżeli klub nie będzie robił jakichś tego typu wyjazdów, do Gorican chociażby, a w kraju warunków do jazdy nadal nie będzie - bo już teraz słychać, że zima potrzyma do marca - to pomyślimy o tym i uśmiechniemy się jeszcze do Grega - zdradza ojciec ulubieńca wrocławskich kibiców.

Przyjaźń polsko-amerykańska zatem nadal kwitnie, pomimo iż z jazdy w jednym klubie Ekstraligi nic nie wyszło? - Jak najbardziej. Poza tym nadal jeździmy razem w Danii i Szwecji w tych samych klubach. A po drugie, to co tu ukrywać, jakimiś tam przyjaciółmi to oni już są - ze śmiechem wyjaśnia głowa rodziny Janowskich. - Ile możemy to my im pomagamy. U nas mają taką swoją mini-bazę, myją tu motocykle itd. A z drugiej strony oni pomagają nam ile mogą. Wszystkie kontrakty w Szwecji Maciek ma właśnie dzięki Gregowi i to także dzięki niemu tyle tam jeździł. A chyba żaden inny junior z Polski nie jeździł w Szwecji tyle, co Maciek - zdradza dla SportoweFakty.pl Piotr Janowski.

Komentarze (0)